Jak się okazuje, olsztyńska straż miejska nie odpuszcza nikomu. Wczoraj na ulicy Partyzantów doszło bowiem do zdarzenia, które zostało upamiętnione przez jednego z użytkowników Facebooka. Zdjęcie przedstawiało funkcjonariusza straży miejskiej, tuż po założeniu blokady pojazdów. Na fotografii widoczne są dwa samochody. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jeden z nich należy do… straży granicznej.
- Pojazdowi została założona blokada, ponieważ był zaparkowany niewłaściwie. Stał na miejscu dla taksówek. Obok niego znajdował się jeszcze jeden samochód, który również został ukarany. Obydwaj kierowcy złamali prawo i zostali potraktowani jednakowo. Jakby to wyglądało, gdybyśmy założyli blokadę tylko pojazdowi, który nie należy do straży granicznej? - tłumaczy rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Olsztynie, strażnik Kamil Sułkowski.
Akurat w tej sytuacji pojazd straży granicznej nie był w jakikolwiek sposób uprzywilejowany.
- Inaczej sprawa wyglądałaby, gdyby samochód miał włączoną lampę sygnalizacyjno-ostrzegawczą. Wówczas pojazdy takie jak karetki czy policyjne radiowozy mogą na przykład przejeżdżać na czerwonym świetle czy zatrzymać się w miejscu niedozwolonym, czyli teoretycznie „łamać prawo” – dodaje Sułkowski.
Komentarze (8)
Dodaj swój komentarz