Wieczorem 29 czerwca 2006 roku pijany Mateusz R. wraz ze swoim kolegą zaatakował grupę wracających z koncertu studentów. Jednego z nich skopali i pobili. To nie pierwsze przestępstwo syna byłego marszałka. W lutym 2004 r został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Rok wcześniej mężczyzna, wraz a kolegą napadł na dwóch studentów, pobił ich m.in. przy użyciu wrzuconej w czapkę cegłówki. Następnie okradł swoje ofiary. Wówczas za mężczyznę poręczyli znajomi marszałka, m.in. prezydent Małkowski. Dzięki temu Mateusz R. otrzymał wyrok w zawieszeniu; poza tym opłacił koszty leczenia swoich ofiar oraz wypłacił im odszkodowanie. Jak pisała „Gazeta Wyborcza” jednym z atutów przemawiających za wydaniem wyroku w zawieszeniu było to, że Mateusz R. „w celu odkupienia win” zatrudnił się w Kolumnie Transportu Sanitarnego. Zwolnił sie z pracy po kilkunastu dniach. W marcu 2004 roku Mateusz R. Razem ze znajomymi tłukł jarzeniówki na Dworcu Głównym. Wartość poniesionych przez PKP strat wynosiła 500 zł. To kwalifikowało czyn syna byłego marszałka jako przestępstwo. Po pobiciu studentów w roku 2006 Mateusz R. zastosował procedury z roku 2004. Przeprosił swoje ofiary, pokrył koszty ich leczenia oraz wypłacił odszkodowanie- po 4 tys. zł. Tym razem to nie pomogło. Sąd uznał, że zarówno Mateusz R. jak i jego kolega są niepoprawni a ich przyznanie się do winy- nieszczere. Joanna Jaworska, wymierzając wyrok stwierdziła że sprawcy są zdemoralizowani i zasługują na bezwzględną karę. Możliwe, że w związku z wyrokiem odwieszeniu ulegnie poprzedni- z 2004 roku. Wówczas Mateusz R. musiałby odsiedzieć 3,5 roku.