Wiosną tego roku ponownie ruszy zbieranie podpisów pod projektem ustawy o wprowadzeniu obowiązkowej nauki szachów w najniższych klasach szkół podstawowych. Będzie to już druga taka inicjatywa. Pierwszy raz głosy oddawano w okresie od października 2009 roku do stycznia br., jednak komitet nie zebrał wymaganej ustawowo liczby 100.000 podpisów pod projektem, w rezultacie nie złożono go do marszałka sejmu.
Obowiązek nauki szachów na początku miałby objąć jedynie dzieci uczęszczające do klas 1-3 szkół podstawowych. Takie rozwiązanie funkcjonuje już w wielu krajach, m. in. w Wielkiej Brytanii, Rosji, Turcji, USA czy Niemczech. Zdaniem pomysłodawców projektu szachy, tak jak wszystkie gry logiczne, rozwijają zdolności twórcze, trenują pamięć i wyobraźnię, uczą logicznego myślenia, odwagi, cierpliwości, koncentracji i odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Twórcy ustawy twierdzą także, że opanowanie sztuki gry pomogłoby uczniom pokonać trudności w późniejszej nauce przedmiotów ścisłych. W końcu nie bez przyczyny szachy nazywane są ''królewską grą''.
Trudno się z tym nie zgodzić, wprowadzenie szachów do szkół miałoby swoje zalety. Niestety, jak każde rozwiązanie, miałoby także wady. Polscy uczniowie noszą w swoich tornistrach ciężary o średniej wadze 5 kilo, bo w szkołach brakuje szafek. Jeśli do zeszytów, kredek czy farb dołączą jeszcze szachownice to kręgosłupy maluchów zostaną dodatkowo obciążone.
Można by się także zastanowić nad tym, ile tak naprawdę pożytku przyniesie obowiązkowa nauka czegoś, co powinno być dla graczy przyjemnością. Przecież nie każdy lubi grę w szachy, a dla kilkuletniego dziecka może być ona naprawdę skomplikowana. W tym przypadku bardziej pożyteczne mogłoby się okazać wprowadzenie fakultatywnych, a nie obowiązkowych zajęć.
Zastanawia jeszcze jedna rzecz. Zdaniem pomysłodawców koszt wprowadzenia ustawy w życie wyniósłby ok. 20 milionów złotych i tu rodzi się pytanie: gdzie znajdą się pieniądze na ten cel? Politycy z Parlamentarnego Zespołu Szachowego twierdzą, że szachy uczą m. in. odpowiedzialności za podejmowane decyzje, czy w ramach tej odpowiedzialności powiedzą jednak jak znaleźć niezbędne pieniądze? Niestety w polskich szkołach brakuje funduszy na podstawowe rzeczy, takie jak książki, materiały pomocnicze czy niezbędne w dzisiejszych czasach komputery. Kolejny wydatek rzędu 20 milionów złotych mógłby stanowić poważne obciążenie dla polskiej oświaty.
Komentarze (10)
Dodaj swój komentarz