Olsztynianie przystępowali do spotkania z Miedzią podbudowani dwoma ostatnimi zwycięstwami z rzędu: najpierw w Niepołomicach pokonali miejscową Puszczę 2:0, następnie we wtorek na własnym obiekcie wygrali z Górnikiem Łęczna 2:1.
Względem ostatniego meczu olsztyński szkoleniowiec dokonał dwóch zmian w podstawowej jedenastce: na środek obrony wrócił po pauzie za cztery żółte kartki Wiktor Biedrzycki, natomiast na lewej stronie pomocy zobaczyliśmy Juricha Carolinę w miejsce Damiana Sieranta.
Ten, kto nie mógł obejrzeć w telewizji pierwszych trzydziestu kilku minut spotkania niewiele stracił. Wprawdzie oba zespoły próbowały zagrozić bramce przeciwnika, nie były to jakieś porywające akcje, które mogły zakończyć się bramkami.
To, co najciekawsze w całym meczu, działo się między 38 a 45 minutą. Najpierw olsztynian na prowadzenie wyprowadził Wojciech Łuczak, który najprzypomniej zachował się w polu karnym i strzałem z około dziesięciu metrów pokonał Jędrzeja Grobelnego.
Dwie minut później był już remis. Do wyrównania doprowadził po strzale głową Szymon Matuszek, po asyście... przewrotką Adriana Purzyckiego.
W 43 minucie Stomil ponownie wyszedł na prowadzenie. Rzut karny po faulu na Hubercie Szmarce pewnie wykorzystał Wiktor Biedrzycki, który w piątkowy wieczór rozgrywał setne spotkanie w barwach olsztyńskiego klubu (94 spotkań ligowych i 6 pucharowych).
Niestety, po dwóch minutach gospodarze ponownie wyrównali. Sędzia główny spotkania Paweł Pskit z Łodzi wskazał na "wapno" po zagraniu ręką w polu karnym... Biedrzyckiego. Pewnym egzekutorem okazał się młody napastnik legniczan, Kamil Zapolnik.
Druga odsłona spotkania nie przyniosła już takich emocji. Gra była dość wyrównana i żaden z zespołów nie sprawił, żeby kibicowi którejś z drużyn mocniej zabiło serce. No, może w 85 minicie kiedy dośrodkowanie lub raczej strzał Ingo Van Weerta trafił w poprzeczkę bramki gospodarzy, a dobitka Jonatana Strausa okazała się nieskuteczna.
Było to ostatnie wyjazdowe spotkanie ligowe Stomilu w tym roku. Jeszcze raz, tym razem u siebie, Stomil zagra w następną sobotę (12 grudnia, godz. 12:30) z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza.
Skrót meczu Miedź Legnica - Stomil Olsztyn
Miedź Legnica - Stomil Olsztyn 2:2 (2:2)
0:1 - Wojciech Łuczak 38'
1:1 - Szymon Matuszek 40'
1:2 - Wiktor Biedrzycki 43' (k.)
2:2 - Kamil Zapolnik 45' (k.)
Miedź Legnica: Jędrzej Grobelny - Paweł Zieliński, Marcin Biernat, Wiktor Pleśnierowicz, Paweł Tupaj (46' Marcin Pietrowski), Maciej Śliwa (64' Carlos Heredia), Szymon Matuszek, Adrian Purzycki, Krzysztof Drzazga (78' Mehdi Lehaire), Joan Román (64' Jakub Łukowski), Kamil Zapolnik
Stomil Olsztyn: Vjačeslavs Kudrjavcevs - Janusz Bucholc, Serafin Szota, Wiktor Biedrzycki, Damian Byrtek, Jurich Carolina (66' Damian Sierant), Hubert Szramka (82' Jonatan Straus), Krystian Ogrodowski (62' Hubert Sadowski), Maciej Spychała, Wojciech Łuczak (82' Ingo van Weert), Grzegorz Kuświk (62' Sebastian Jarosz)
Żółte kartki: Tupaj, Biernat, Purzycki, Zapolnik (Miedź); Carolina, Ogrodowski, Biedrzycki (Stomil)
Sędziował: Paweł Pskit (Łódź)
* * *
Zapis konferencji prasowej:
Adam Majewski, trener Stomilu: - Nie ma co ukrywać, że to dzisiejsze spotkanie stało na przeciętnym poziomie. Spodziewaliśmy się więcej po naszym zespole, ale także po drużynie Miedzi. Udało nam się zremisować na trudnym terenie. Z jednej strony jestem zadowolony, a z drugiej nie. Jest pewien niedosyt, ponieważ dwa razy prowadziliśmy w pierwszej połowie, a nie udało się tego meczu wygrać. W drugiej połowie praktycznie byliśmy bez argumentów w ofensywie, ponieważ tak się złożyło, że na ławce rezerwowych mieliśmy praktycznie samych obrońców. Dlatego zabrakło nam jakości z przodu. Ale tak jak powiedziałem, nie możemy tak łatwo tracić bramek. Gdy prowadzimy dwa razy, musimy to wykorzystać i zdobyć trzy punkty. Nie wiem czy rzut karny dla zespołu Miedzi na 2:2 był słuszny czy nie. Nie chcę tego komentować. Natomiast sędziowie chyba też dostosowali się do poziomu tego spotkania.
Jarosław Skrobacz, trener Miedzi: - Myślę, że beztroska i łatwość z jaką można nam strzelić bramki może już troszeczkę irytować. To na pewno dzisiaj nas strasznie boli. Próbowaliśmy w drugiej połowie strzelić zwycięską bramkę i to byłoby podsumowanie tego meczu, ale ogólnie było to spotkanie praktycznie bez historii. Na pewno wpływ na to miały tylko dwa dni przerwy od poprzedniego meczu i to dotyczyło nie tylko nas, ale też drużyny Stomilu. Było dzisiaj sporo eksperymentów w składzie, byliśmy do tego niejako zmuszeni.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz