Data dodania: 2008-03-10 23:20
Szymański: Resovia mogła postąpić nie fair
- Rzeszów zagrał drugą szóstką i chodzą słuchy, że taki plan mieli od początku. Jeśli zrobili tak specjalnie, by odpocząć przed pojedynkami z nami w play-off, to zachowali się nie fair - mówi Grzegorz Szymański z Mlekpolu AZS, po finałach Pucharu Polski.
Nie udało się olsztyńskim siatkarzom po szesnastu latach przerwy ponownie sięgnąć po Puchar Polski. W finałowym turnieju, który odbył się w Poznaniu, w ćwierćfinale Mlekpol AZS wprawdzie pokonał radomski Jadar 3:1, jednak w kolejnym meczu uległ wyraźnie AZS Częstochowa 1:3. Jak się potem okazało to właśnie częstochowianie świętowali zdobycie trofeum - w finale rozprawili się z Jastrzębskim Węglem.
Michał Koronowski: Braku waleczności w Poznaniu nie można wam zarzucić. Czego więc zabrakło byście sięgnęli po puchar?
Grzegorz Szymański, atakujący Mlekpolu AZS: Jeżeli się przegrywa to przeważnie brakuje umiejętności...
Wam brązowym medalistom mistrzostw Polski zabrakło umiejętności?
- Przede wszystkim mam na myśli końcówki setów pierwszego i drugiego w meczu przeciwko AZS Częstochowa. W jednym zabrakło nam szczęścia, w drugim zaważyły decyzje sędziów, szczególnie Pana Piotra Króla. Moim zdaniem były trochę stronnicze.
Przed finałowym turniejem Pucharu Polski, liczyliście na więcej niż dojście do półfinału?
- Zależało nam bardzo, żeby wygrać te rozgrywki. Tym bardziej, że Skra Bełchatów odpadła w półfinale i można powiedzieć, że ścisły finał wydawał się łatwiejszy. Niestety nie udało się, sami też zatrzymaliśmy na 1/2 finałów. Pozwoliliśmy sobie na zbyt wiele błędów w ataku.
Nieoczekiwane problemy mieliście jednak już wcześniej, w meczu z dużo niżej notowanym Jadarem Radom (w pierwszym secie AZS przegrał 15:25).
- Spotkanie z radomianami to była dla nas przeprawa na siłę, ale im rzeczywiście dopisało szczęście w dwóch pierwszych partiach.
Wasz rywal w play-offach, czyli Resovia, puchar sobie odpuściła. Rzeszowianie w pierwszym meczu z Jastrzębskim Węglem wystawili drugi skład i gładko ulegli 1:3.
- W tej sprawie należałoby zapytać się chłopaków z Resovii, czy postąpili tak umyślnie. Ja nie chcę ich oceniać. Prawda jest jednak taka, że wyszli niby drugą szóstką i chodzą słuchy, że taki plan mieli od początku.
Faktem jest, że odpadli już w ćwierćfinale i na pojedynki z wami o mistrzostwo Polski będę bardziej wypoczęci, nie martwi to was?
- A to już się okaże w najbliższy piątek i sobotę, czy na tym zyskają. Jeżeli rzeczywiście chcieli odpocząć i skoncentrować się na play-offach z nami, to może im to pomoże, może będą mieli więcej zdrowia i ochoty do gry. Taka postawa z ich strony byłaby jednak nie fair.
Zaskoczeniem dla Pana było zwycięstwo częstochowian z Jastrzębiem w finale?
- AZS Częstochowa była w naprawdę dobrej dyspozycji, potwierdziła że jest klasowym zespołem i zasłużenie wygrała.
Teraz przed wami dwa niezwykle ważne pojedynki play-off w Rzeszowie. W rywalizacji do trzech zwycięstw z jest 1:1.
- Jeżeli przegramy pierwszy piątkowy mecz z Resovią to sytuacja będzie niezwykle trudna. Musimy być lepsi przynajmniej w jednym z nich. Ja jednak mocno wierzę, że jeżeli zwyciężymy w piątek, to również w sobotę będziemy górą.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz