Tomasz Grabowski: W swoim zawodowym debiucie przegrałaś w Rosji na gali "Bitwa o Kaukaz". To była bardzo ciężka walka, która nie potoczyła się po twojej myśli...
Paulina Bońkowska: Tak już w sporcie bywa - raz się wygrywa raz się przegrywa. To było 15 minut bardzo intensywnej walki. Myślę, że byłam do niej dobrze przygotowana zarówno fizycznie jak i technicznie. Czegoś po prostu zabrakło. Risalat Mingbatyrova to mistrzyni w zapasach w stylu wolnym. Chciałam z nią walczyć w parterze, ale obawiałam się kontry z jej strony. Trudno. Człowiek uczy się na błędach i teraz robię wszystko, aby iść tylko do przodu.
Nie miałaś obaw wyjeżdżając do Rosji? Nie lepiej byłoby debiutować w naszym kraju?
Kiedy przyszła taka propozycja to ja się nie zastanawiałam czy to jest w Polsce czy to jest w Rosji. Byłam ogromnie szczęśliwa, że mam szansę zawalczyć zawodowo. Można powiedzieć, że to była dla mnie propozycja nie do odrzucenia.
Drugą swoją walkę wygrałaś przez nokaut w dobrym stylu. Z każdym kolejnym pojedynkiem czujesz się w ringu coraz pewniej...
Myślałam, że stres będzie większy. Sama się dziwię bo wychodząc teraz na ring czy do klatki wcale mi nie towarzyszy. Popełniam błędy, ale to są błędy, które da się wyeliminować. Będę ciężko pracowała, żeby w przyszłości moje walki wyglądały coraz lepiej.
W Stanach kobiece MMA już się przyjęło. W Polsce ciągle mamy do czynienia z gwizdami, dziwnymi okrzykami ze strony publiczności. Nie deprymuje Cię takie zachowanie?
MMA w wykonaniu kobiet budzi ciągle wiele kontrowersji w naszym kraju. Myślę jednak, że z biegiem czasu się to przyjmie. To trochę dziwne bo dziewczęta z powodzeniem rywalizują czy to w boksie czy wspomnianym już judo i tam jest to normalne. MMA to przecież połączenie tych wszystkich dyscyplin co sprawia, że pojedynki są o wiele ciekawsze. Kiedy wychodzę na ring to widzę tylko swoją przeciwniczkę i słyszę swoich trenerów, a głupie okrzyki mnie zwyczajnie nie obchodzą.
Miałaś już taką myśl, po ciężkiej walce czy to amatorskiej czy zawodowej, że chciałabyś zrezygnować, że to sport nie dla mnie?
Po swoim debiucie miałam kilka większych siniaków na nodze. Rywalka trochę mnie okopała i na drugi dzień pojawiły się krwiaki. To przez pewien czas przeszkadzało mi w codziennych czynnościach. Ale to jest sport i takie rzeczy się zdarzają. Za moment wróciłam do treningów. Szczerze mówiąc to więcej kontuzji przytrafiało mi się kiedy trenowałam judo, niż teraz kiedy trenuje MMA.
Przejdźmy więc do bardzo ważnego punktu Twojej kariery - KSW. To jest wg. Ciebie odpowiedni moment?
Pozostałe dziewczyny, które podpisały umowę z tą organizacją też dopiero startują w MMA. Są jednak doświadczone w konkretnych sztukach walki. Jeśli chodzi o obawy to ich nie mam. Wszystko jest w moich rękach i teraz jest czas na porządny trening.
Wiesz już jak to będzie wyglądało od strony organizacyjnej?
To będzie turniej, gdzie każdy zawodnik zawalczy z każdym bez względu na wynik. Oprócz mnie z KSW kontrakt podpisały jeszcze 3 dziewczyny. Na każdej kolejne gali będzie jeden pojedynek. Wiem, że ja nie zawalczę na najbliższej - 19 gali, a dopiero na 20.
Gala KSW to już naprawdę wysoka półka nie tylko od strony sportowej, ale i medialnej. W związku z tym presja jest ogromna...
Presja jest, ale jest również jeszcze większa motywacja do ciężkiej pracy. Otworzyła się przede mną duża szansa i chcę ją wykorzystać. Muszę skupić się na solidnej pracy, a myśli o tym, co będą mówić inni odłożyć gdzieś na bok. Następnie przyjdzie czas, aby wyjść na ring, i zrobić wszystko, by wygrać!
I właśnie kolejnych wygranych na koniec naszej rozmowy chciałbym Ci życzyć. Powodzenia!
Rozmawiał: Tomasz Grabowski / fot. archiwum prywatne zawodniczki
A | A | A
Data dodania: 2012-03-02 13:28
TomekGrabowski
Umowa z KSW dała mi ogromną motywację do ciężkiej pracy - część druga rozmowy z Pauliną Bońkowską
Zaprezentowaliśmy Wam już pierwszą odsłonę rozmowy z zawodniczką Arrachionu Olsztyn - Pauliną Bońkowską. W drugiej części rozmawiamy o zawodowych walkach, przemyśleniach na temat MMA oraz organizacji KSW z którą zawodniczka podpisała umowę.
reklama
Źródło: inf. własna
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz