Data dodania: 2005-02-16 00:00
Urządzenie, które samo maluje
Artysta Wiesław Wachowski skonstruował urządzenie, które samo maluje. Trzeba do niego wrzucić farby, papier, dodać trochę śniegu i .... powstają obrazy. - Każdy może przyjść i zrobić sobie takiego plamieja - zaprasza malarz.
Skąd taki pomysł? - Patrzyłem, jak w czasie roztopów z zepsutych rynien wypływa woda i tworzy na ścianach mokre, nieregularne plamy. Pomyślałem, że też mógłbym osiągnąć taki efekt - opowiada malarz.
W swojej pracowni zbudował urządzenie z drewna i szkła. Wrzuca do niego śnieżną kulę, która łączy się z farbą, tuszem lub bejcą i jednocześnie topnieje. Kolorowa woda spływa na papier i sama maluje (osiem obrazów na dobę). Maszynie nie trzeba pomagać - wystarczy siła grawitacji, dzięki której woda spływa w dół na kolejne arkusze papieru.
Obrazy z urządzenia malarz nazywa plamiejami i szuplakami (powstają na papierze) oraz dziaborami (są na szkle). Ma już ich kilkadziesiąt. Trudno uwierzyć, że autorem jest bezduszna maszyna - plamy nie kojarzą się z techniką. Gościom Wachowskiego przypominały np. wierzbę, łabędzia czy kondora.
Maszyna stoi w Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych przy ul. Parkowej na Zatorzu. - Każdy może przyjść z papierem i farbami i sam zrobić sobie plamieja - zaprasza Wiesław Wachowski. Zapewnia, że to bardzo łatwe. Ma już kupców na gotowe plamieje, dziabory i szuplaki. Ale do zakończenia wystawy można je tylko oglądać.
- Mam już zamówienie na następne urządzenie do malowania - dodaje malarz. - Zrobię je z metalu i 5 marca stanie na ulicy przed galerią pana Wilińskiego w Mrągowie (jej właściciel wstawia do niej przedmioty, które udało mu się zgromadzić - np. wiertła, fotel dentystyczny).
W Mrągowie o prace zadba już tylko natura. Do maszyny stojącej przez cały rok na powietrzu zamiast farb będą wpadały liście, deszcz czy pyłki kwiatowe.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz