Data dodania: 2008-04-11 23:09
Ostatnia aktualizacja 2014-07-15 11:07
Urzędnicy ratusza chcą zarabiać więcej
Jako pierwsi swoje żądania przedstawili drogowcy. Mówią, że za tak odpowiedzialną pracę i narażenie na ciągłą krytykę ze strony kierowców powinni zarabiać więcej
Utrzymanie ponad 500 miejskich urzędników kosztowało miasto w 2007 roku około 20 mln zł. W połowie ubiegłego roku kwota ta została zwiększona o 1,5 mln zł. Każdy z nich miał dostać przynajmniej 300 zł podwyżki. W ten sposób ratusz chciał zahamować odpływ fachowców, głównie z wydziałów odpowiedzialnych za realizację inwestycji. - Jednak wbrew wcześniejszym ustaleniom Czesław Małkowski podzielił pieniądze po swojemu - mówi Ryszard Pawłowski, szef ratuszowej "Solidarności".
Jak mówi, prezydent największe podwyżki dał dyrektorom wydziałów. Dzięki nim zarabiają średnio około 7 tys. zł brutto. - Pozwoliło to w pewnym stopniu zahamować odpływ fachowej kadry, ale wciąż duża jest grupa ludzi niezadowolonych z obecnych płac - dodaje Pawłowski.
Urzędnicy czekają, bo w ciągu dwóch tygodni powinna być gotowa nowa siatka płac. Dowiedzą się z niej, ile mają zarabiać pracownicy na poszczególnych stanowiskach. Na tej podstawie ustalane będą wynagrodzenia konkretnych urzędników. - Naciskają na mnie pracownicy. Dzwonią codziennie po kilka razy i pytają, czy siatka jest już gotowa - mówi przewodniczący "Solidarności" w urzędzie miasta. - Płace "zepsuły" pobory nowo zatrudnionych. Ich pensje w wielu przypadkach są wyższe od pracowników z wieloletnim stażem.
Aneta Szpaderska, rzecznik prasowy urzędu miasta: - Obecnie średnia płaca w urzędzie wynosi 3 369 tys. zł brutto.
Jako pierwsi z oficjalnym żądaniem podwyżek wystąpili drogowcy. Miejski Zarząd Dróg, Mostów i Zieleni zatrudnia blisko 70 ludzi. Ich średnia płaca to 2 743 zł brutto. Podwyżki, które dostali, sięgały 2,3 proc. Związkowcy z zarządu dróg mówią, że to za mało. - Pracownicy nie są zadowoleni ze swoich pensji - twierdzi Mirosław Goćkowski, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Miejskiego Zarządu Dróg, Mostów i Zieleni. - Efekt jest taki, że ludzie nie chcą u nas pracować, mamy kłopot z rekrutacją. Brakuje nam fachowej kadry, a ci, którzy jeszcze pracują, myślą o zmianie pracy.
Brak regulacji płacowych, a co za tym idzie wykwalifikowanych pracowników - jak ostrzega związek w komunikacie - nie pozostanie bez wpływu na funkcjonowanie miasta. - Bezpieczeństwo na ulicach Olsztyna może być zagrożone - mówią związkowcy.
Swoje żądania drogowcy motywują szczególną rolą ich instytucji. Na czym polega ta wyjątkowość? - Ciąży na nas ogromna odpowiedzialność za bezpieczeństwo mieszkańców na ulicach, z drugiej strony jesteśmy narażeni na ciągłą krytykę ze strony użytkowników dróg - wyjaśnia Goćkowski.
Rzeczywiście, kierowcy krytykują ich za zmiany na ulicach, za funkcjonowanie sygnalizacji świetlnej, za korki. I jako dowód, że niskie płace i ciągła krytyka to główne przyczyny kadrowych kłopotów w zarządzie dróg, związkowcy podają przykład wicedyrektora Jarosława Bery, zaufanego człowieka Pawła Jaszczuka, dyrektora MZDMiZ, który odszedł do innej pracy. Z naszych informacji wynika, że rezygnację niedawno złożył też Paweł Jaszczuk, ale po prośbach zwierzchników wycofał ją.
Pracownicy Miejskiego Zarządu Dróg do maja poczekają z ostatecznymi decyzjami o ewentualnym odejściu z urzędu. Wtedy dyrektor Jaszczuk przedstawi Tomaszowi Głażewskiemu, wiceprezydentowi miasta, propozycję konkretnych zmian w płacach swoich pracowników. - Wskaźnik podwyżek będzie w granicach rozsądku, ale musimy wziąć pod uwagę płace na rynku - mówi dyplomatycznie Jaszczuk.
Władze miasta nie chcą na razie komentować żądań płacowych urzędników. Czekają na propozycje podwyżek.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz