Zespół Graf Hotel swoim utworem "Cóż miałbym do stracenia" zdobył uznanie słuchaczy Radia Olsztyn. W 907 notowaniu listy przebojów kawałek uplasował się na pierwszej pozycji. Można powiedzieć, że to jeden z waszych wielkich-małych sukcesów. Jak wyglądała droga do niego?
Droga do sukcesu jest bardzo ciężka, wymaga bardzo dużo pracy, poświęcenia, wyrzeczeń, wytrwałości i pozytywnej energii, która nigdy nas nie opuszcza. Poza tym, kiedy zaczynasz być rozpoznawany publicznie musisz zawsze być przygotowanym na krytykę. Zdarzało się nam usłyszeć negatywne opinie na temat naszego zespołu, czy naszej muzyki, ale nie poddaliśmy się i dalej robiliśmy to, co kochamy. Utwór „Cóż miałbym do stracenia” był tworzony z premedytacją jako utwór radiowy. Wysłaliśmy go, jako propozycję do listy przebojów i uruchomiliśmy wszystkie nasze znajomości, by ludzie na niego głosowali. Nawet sami dziennikarze byli bardzo zdziwieni, że tak młody i jeszcze mało znany zespół z małego miasteczka uplasował się na pierwszym miejscu listy przebojów. Tak samo jest w studenckim radio UWM FM, tam też trzymamy się w pierwszej dziesiątce. Myślę, że sam utwór jest dość charakterystyczny, prosty, łatwo wpadający w ucho, co także ma duży wpływ na jego sukces medialny.
Na samym początku graliście w innym składzie i pod zupełnie inną nazwą. Można powiedzieć, że Graf Hotel powstał niejako na podwalinach wielopokoleniowego zespołu P.I.S.Z, który nawiązywał do nazwy waszego rodzinnego miasta. Jak to się stało, że gracie dziś w takim a nie innym składzie?
Gramy ze sobą od 2000 roku. Cała inicjatywa wyszła od ojca Piotra i Igora Augustynowiczów – Zbyszka, który grał z nami na gitarze basowej do 2009 roku. To on nas wszystkiego nauczył, zapoznał nas z płytami winylowymi Hendrixa, Led-Zeppelin, King Crimson, The Doors…Ta muzyka jest dla nas jak biblia. W 2010 zmieniliśmy basistę, został nim ostatecznie Kuba Karpiński, nasz kolega ze szkoły. Dzisiaj mamy czteroosobowy band: Piotr Syta jest głównym wokalistą, Piotr Augustynowicz obsługuje gitary elektryczne i akustyczne, Kuba gra na basie i Igor Augustynowicz na perkusji. Przede wszystkim czujemy się ze sobą dobrze. Znaleźć dobry skład do zespołu to jak wygrać w totolotka. To największa sztuka. Wszyscy z nas mają jeden cel – grać i cieszyć się muzyką.
Graf Hotel powstał w 2008 roku, ale dopiero po dwóch latach działalności wydaliście pierwszą profesjonalną płytę. To chyba nie znaczy, że przez ten cały czas się obijaliście?
Pewnie, że nie (śmiech). Od połowy 2008 roku cały czas graliśmy koncerty, zjechaliśmy pół Polski. Przeglądy, festiwale, koncerty klubowe, plenerowe, było ich dość dużo. We wrześniu 2008 wydaliśmy własnymi środkami EP-kę z pięcioma swoimi kawałkami oraz płytkę „Live In Radio Gdańsk”. W 2009 roku graliśmy same koncerty, wszystko po to, aby w 2010 roku wejść do studia i nagrać profesjonalną płytę. Kolejnym krokiem będzie teledysk.
Spośród tych bardziej znaczących osiągnięć Graf Hotel można wymienić wzięcie udziału w regionalnym projekcie „Muzyczna Warmia i Mazury”. Jego efektem był krążek o tym samym tytule, na którym można usłyszeć kawałki kilkunastu wykonawców reprezentujących nasz region. Czy możecie powiedzieć, jak doszło do waszej współpracy z pomysłodawcą tego przedsięwzięcia?
Pewnego dnia odezwał się do nas Krzysztof Bidziński z Elbląga, który zajmuje się archiwizacją muzyczną zespołów z regionu Warmii i Mazur. To właśnie on postanowił zebrać zespoły z naszego regionu i wydać ich kawałki na składance „Muzyczna Warmia i Mazury”. Jako kapela z Pisza, również otrzymaliśmy propozycję umieszczenia jednego naszego utworu na tej składance. Dla nas była to kolejna szansa, aby zaistnieć w mediach. Oczywiście to nie koniec naszej współpracy. Już niebawem ma się ukazać książka, która będzie opisywać historię zespołów z Warmii i Mazur, nasza kapela również się w niej pojawi. Dla nas to zaszczyt.
Zazwyczaj droga do wydania własnego krążka jest długa i wyboista. Wam się jednak udało, choć pracowaliście na ten produkt praktycznie półtora roku. Potrzeba było dużo determinacji i wkładu własnego, aby płyta ujrzała światło dzienne?
Tak dużo determinacji i zaangażowania w to, co robimy. Główny problem każdego młodego zespołu to brak funduszy na nagranie i wydanie własnego krążka. My jednak szukaliśmy sponsorów, no i w końcu się udało. Uruchomiliśmy znajomości, okazało się nawet, że płytę możemy nagrać u nas w mieście. Mamy tzw. przenośne studio i bardzo dobrego znajomego realizatora – Krzysztofa Murawskiego, polecamy go innym młodym zespołom. To pozwoliło nam trochę zmniejszyć koszty nagrania. Płytę wydaliśmy własnym sumptem w nakładzie 1000 sztuk. Jesteśmy z niej bardzo zadowoleni.
Wasz debiutancki krążek jest promowany w rozgłośniach radiowych m.in. w Radio Olsztyn, UWM FM Olsztyn, Radio Gdańsk. Wiem też, że w branżowych czasopismach muzycznych jak Teraz Rock, Gitarzysta, Heavy Metal Pages mają pojawić się artykuły i recenzje dotyczące płyty. W jaki jeszcze inny sposób próbujecie dotrzeć do swoich fanów oraz potencjalnego kręgu odbiorców?
Wiadomo, strona internetowa to podstawa. Konto na MySpace obowiązkowo. Stworzyliśmy też profil zespołu na takich znanych portalach jak Fabryka Zespołów, Facebook, Nasza-Klasa, band.pl czy muzzo.pl. Jest tego mnóstwo, współpracujemy z naszymi lokalnymi gazetami, portalami, nawet miejscowe władze są nam przychylne. Po prostu najpierw musimy być rozpoznawalni na własnym podwórku, a potem w regionie, by ostatecznie dotrzeć do całego kraju bądź świata. Taka jest chyba zasada - innej drogi nie ma.
Materiał na płycie mimo, że utrzymuje się w klimatach rockowych, nieco odbiega od waszego poprzedniego brzmienia. Mamy tutaj i blues i rock i jazz a nawet sambę i folk. Słychać również takie instrumenty jak saksofon i harmonijka ustna. Czy będziecie rozwijać się w jakimś konkretnym kierunku, czy pozostaniecie elastyczni i otwarci na łączenie gatunków muzycznych?
Naszym głównym stylem pozostanie rock i tego się będziemy trzymać. Warto jednak eksperymentować, łączyć np. bluesa, jazz, folk i metal. W muzyce wszystkie chwyty są dozwolone. Każdy z nas słucha innej muzyki i to jest fajne. Warto też pokazać publiczności, że gramy różne gatunki np. sambę, stoner rocka, a jak trzeba to i bez prądu potrafimy (śmiech).
Osobiście miałam już okazję posłuchać waszego krążka wydanego w grudniu ubiegłego roku i odniosłam wrażenie, że bardziej skłaniacie się ku balladom, choć mamy tu także kilka energetycznych kawałków. Czy rzeczywiście lepiej czujecie się w takim repertuarze?
Mamy dar do układania ballad (śmiech), ale na koncertach gramy bardzo energetycznie. W końcu to jest rock’n’roll, a nie poezja śpiewana. Warto jednak mieć w repertuarze kilka ballad, relaksujemy się i odpoczywamy kiedy gramy je na koncertach. Na krążku są w sumie dwie typowe ballady, kilka kawałków utrzymanych jest w tempie umiarkowanym i jeden w dość szybkim. Po prostu podeszliśmy do tego optymalnie, chcieliśmy mieć i coś wolnego i coś kipiącego energią.
A który kawałek Wam się najbardziej podoba?
Wszystkie nam się podobają inaczej, byśmy ich nie grali (śmiech). Każdy z nas ma swoje ulubione, dlatego ciężko wskazać ten, który podoba nam się najbardziej.
Wiem, że 9 lutego nagrywaliście koncert w Radiu Olsztyn, a dwa dni później na antenie można było posłuchać jego retransmisji. Gdzie jeszcze będzie można Was w najbliższym czasie usłyszeć? Szykujecie jakąś trasę koncertową promującą płytę?
Pod względem koncertów szykuje się nam gorący sezon. Mamy w planach grać we wszystkich największych miastach w Polsce. Na przełomie marca i kwietnia najprawdopodobniej wystąpimy w programie u Kuby Wojewódzkiego, zagramy też w klubie „Chwila” u Hołdysa w Warszawie. Z pewnością zagramy również w Olsztynie. W maju mamy już potwierdzone koncerty w Trójmieście. W planach mamy również udział w festiwalach takich jak Węgorzewo, Woodstock, Jarocin czy nawet Heineken Open’er. O wszystkim będziemy informować na naszej stronie internetowej www.grafhotel.com na którą oczywiście zapraszamy.
Wasze teksty są silnie związane z tematyką Mazur. Skąd pomysł na taki repertuar?
Słuchamy dzisiejszej muzyki w radio i słyszymy „piosenki o niczym”, nie chcieliśmy być kolejną taką kapelą. Mieszkamy na Mazurach więc, czemu by nie promować swojego regionu. Mazury są przecież takie piękne. Kapela rockowa śpiewająca o Mazurach…hmm…brzmi oryginalnie, prawda?
Wciąż się rozwijacie, ewoluujecie. Ta płyta to zapewne tylko początek drogi do sukcesu. Jednak koncerty, nagrania i wywiady wymagają poświęcenia i przede wszystkim czasu, a z tego co wiem studiujecie i mieszkacie w różnych miastach. Jak wam udaje się to wszystko pogodzić?
Nie ma rzeczy niemożliwych, jak się czegoś bardzo pragnie to nic nie stoi na przeszkodzie. Odległość, pieniądze, czas, wszystko jest do zrobienia. Część składu mieszka w Piszu. Gitarzysta studiuje w Katowicach. Ustalamy próby, koncerty, nagrania. Każdy podaje swoje wolne terminy i wszystko jest dograne. Traktujemy zespół jak normalną pracę dającą nam satysfakcję. Oczywiście mamy także inne zajęcia, ale po godzinach…Graf Hotel.
Trasa koncertowa, promocja płyty, w sezonie udział w festiwalach muzycznych. Jakie jeszcze macie plany na przyszłość?
Kiedyś pewien mało znany muzyk, z fajnej kapeli powiedział nam, że dzisiaj już nie jest sztuką grać koncerty. Dlatego oprócz tego, że chcemy mieć ich jak najwięcej, planujemy również dojść do tego, aby ta pasja stała się też źródłem utrzymania. W tej chwili chcemy nagrać nowy utwór na wiosnę i nakręcić do niego teledysk. To będzie nasz kolejny krok.
Dziękuję za rozmowę.
My również dziekujemy.
Rozmawiała
Weronika Pieloch
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz