Pod koniec II wojny światowej w 1945 r. w okolicach obecnego Domu Dziecka znajdował się punkt oporu żołnierzy niemieckich. Czasy te dobrze pamięta Józef Lemke – autochton urodzony we Fromborku w 1936 r.
- Przychodziliśmy tutaj z kolegami, byli tutaj rozlokowani niemieccy żołnierze - wspomina pan Józef. - Częstowali nas czekoladkami. Tutaj znajdował się niemiecki punkt oporu. Duże działa przeciwlotnicze, które miały powstrzymać ataki na Królewiec.
Teren, na którym umiejscowiony jest Dom Dziecka, jest własnością Powiatu Braniewskiego. Dlatego też samorząd powiatu musiał wydać zgodę na takie poszukiwania.
- Oczywiście zrobiliśmy to, kierując się przede wszystkim bezpieczeństwem mieszkających tutaj dzieci - mówi starosta braniewski Leszek Dziąg. - Ale mam również nadzieję, że jeśli poszukiwaczom uda się odnaleźć jakieś cenne znaleziska, to eksponaty te trafią do Muzeum Ziemi Braniewskiej. Dzięki temu będziemy mogli dotknąć historii tej ziemi. Żyjemy w takim miejscu, które zostało przez wojnę ograbione z pamiątek, tym bardziej trzeba cenić każde znalezisko.
O tym, gdzie trafią znalezione przedmioty, zadecyduje konserwator zabytków.
- Jeśli coś znajdziemy, to przekażemy to konserwatorowi i to on rozstrzygnie, gdzie taki eksponat trafi - mówi Tomasz Kamiński, prezes stowarzyszenia poszukiwaczy. - Zwykle dzieje się tak, że takie przedmioty trafiają do najbliższego, lokalnego muzeum.
Niewykluczone, że poszukiwaczom uda się znaleźć stare, cenne przedmioty, a to wszystko dzięki specjalnemu wykrywaczowi, który sięga aż 8,5 metra w głąb ziemi. Do poszukiwań wykorzystany zostanie również georadar.
W poszukiwania zaangażowała się grupa kilkunastu poszukiwaczy, byłych i obecnych żołnierzy braniewskiej brygady
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz