- Żadnej z wiat nie zdążyliśmy odebrać od wykonawcy, a już są zniszczone – mówi rzecznik ZKM Olsztyn, Marta Bartoszewicz.
Zarząd Komunikacji Miejskiej nie zamierza tej sprawy pozostawić w takim kształcie. Wspólnie ze Strażą Miejską rozpoczął akcje „czyste przystanki – wspólna sprawa”.
- Na odnowionych wiatach w Dajtkach zawiesiliśmy plakaty, które mają zniechęcić wandali do dewastowania przystanków, a pasażerom uświadomić, że chuliganie to często członkowie ich rodzin – synowie, córki, wnukowie i wnuczki. Ludzie, których należy edukować, by nie niszczyli naszego wspólnego dobra. Remontujemy przystanki za pieniądze publiczne i wszystkim nam powinno zależeć na utrzymaniu ich w jak najlepszym stanie. A tymczasem wandalizm kosztuje nas pół miliona złotych rocznie! Tylko w ubiegłym tygodniu nieznani sprawcy spalili wiatę na osiedlu Mazurskim. Nowa to koszt kilkunastu tysięcy złotych – informuje Bartoszewicz.
Musimy wszyscy zadbać o to, by sprawcy kolejnych dewastacji nie zostali bezkarni – apeluje Straż Miejska w Olsztynie. „Pomoc mieszkańców jest nieoceniona.
- To dzięki nim i monitoringowi coraz częściej udaje się złapać wandali i wyciągnąć konsekwencje - podkreśla Jarosław Lipiński, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Olsztynie. Bo wandalizm - jak przypomina komendant - jest karalny „Według Kodeksu wykroczeń sprawcom, którzy zniszczyli mienie o wartości do 250 zł grozi areszt lub grzywna, ale już karę za straty powyżej tej kwoty określa Kodeks karny, który traktuje wandalizm jako przestępstwo i wymierza karę pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz