Data dodania: 2008-04-20 21:41
Weterynarze podziękowali czy dali łapówkę?
Czy wręczenie wykładowcy wiecznego pióra, złotego naszyjnika albo palmtopa to próba przekupstwa czy zwyczajowe podziękowanie na koniec studiów? Na to pytanie musi odpowiedzieć olsztyński sąd rejonowy
Zakończył się trwający ponad rok proces weterynarzy oskarżonych o wręczenie i przyjęcie łapówki za zdany egzamin. Na ławie oskarżonych zasiadło kilkanaście osób. Są wśród nich absolwenci podyplomowych studiów weterynaryjnych i ich wykładowcy.
Kurs, który kończył się egzaminem na specjalistę higieny weterynaryjnej, organizował instytut weterynaryjny w Puławach, ale zajęcia odbywały się na olsztyńskim uniwersytecie. Brało w nich udział 40 lekarzy z całej Polski, a wykładowcami i egzaminatorami byli wybitni naukowcy. W marcu 2006 r., na zakończenie zajęć studenci złożyli się po 200 zł na prezenty dla wykładowców i organizatorów kursu. Uzbierało się 8 tys. zł, za które przedstawiciele roku kupili sześć wiecznych piór Parkera (ok. 225 zł jedno), dwa złote łańcuszki z wisiorkami wysadzanymi brylancikami (ok. 2 tys. zł), palmtopa (ok. 2 tys. zł), wystarczyło też na kolację i kwiaty. Naukowcy przyjęli podarki i... zostali oskarżeni o sprzedajność. Przed sądem stanęło też trzech kursantów z zarzutem przekupstwa.
Prokurator żąda dla weterynarzy kary od roku do dwóch lat więzienia w zawieszeniu. Najwięcej dla prof. Bolesława W., do którego przed egzaminem miała przyjść dwójka studentów i zostawić palmtopa. Obrońcy wnosili o uniewinnienie. - Są środowiska gdzie osoby pełniące funkcje publiczne otrzymują zwyczajowo pewnego rodzaju prezenty - mówił adwokat Romuald Żuk. Przypomniał też przykłady ze świata polityki, gdzie posłowie otrzymywali kosztowne podarki, które nie były traktowane jak łapówki: Przemysław Gosiewski dostał od kolegów z klubu parlamentarnego szablę za 2,7 tys. zł, zaś Ludwik Dorn telewizor warty 8,5 tys. zł od koncertu LG. - Mogli je przyjąć, bo nie wiadomo za co korzyść została wręczona. Tymczasem w tej sprawie założono, że członkowie komisji egzaminacyjnej przyjęli prezenty za coś. Jednak nie wszystkie osoby, które się składały otrzymały pozytywny wynik z egzaminu - tłumaczył Żuk. Oblał m.in. Dariusz L., jeden z wręczających palmtopa.
Obrońcy przedstawiali sprawę weterynarzy jako wynik szukania sensacji przez poprzednią ekipę rządzącą. Początkowo prokuratura zarzucała, że podarki miały służyć pozyskaniu pytań egzaminacyjnych, ale ten zarzut upadł, gdy sprawą zajął się sąd.
Wyrok w tym tygodniu.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz