Impreza ma już dziesięcioletnią, bez mała tradycję. Na program festiwalu składały się dzieła młodych polskich reżyserów oraz najlepsze etiudy filmowe autorstwa studentów z Łódzkiej i Warszawskiej szkół filmowych. Widzowie z Kaliningradu w ciągu sześciu dni zobaczyli 11 filmów, wyświetlanych w polskiej wersji językowej z rosyjskimi napisami.
Bodaj największe poruszenie wśród widowni wywołał film Jana Jakuba Kolskiego, „Las 4 rano”. Ten dramat pokazał widzom, że pewne problemy są uniwersalne. Dotyczą nie Polaków czy Rosjan, ale wszystkich ludzi zagubionych.
Duże wrażenie na widzach wywarł też „Czerwony Pająk” Marcina Koszałka. Film wykazał (jak powiedział jeden z widzów pokazu), że człowiek może nagle przerodzić się w bestię. Takim bowiem był tytułowy „pająk” z tego obrazu.
Kinomani każdy praktycznie seans nagradzali gromkimi oklaskami. To znaczy tylko jedno: polska kultura może być atrakcyjna także dla Rosjan.
(kzs)
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz