Mandat za brak świateł jest jedynym, jaki otrzymałem w życiu - śmieje się Robert Pasik, właściciel Malucha. - To było 2 października parę lat temu. Było widno, więc nie pomyślałem o włączeniu świateł. Teraz po tym, jak zapłaciłem wtedy stówkę, nigdy o nich nie zapominam. Przepis jest jasny: od 1 października do ostatniego dnia lutego kierowcy przez całą dobę muszą jeździć na światłach. Nawet w jasny, słoneczny dzień. Nie wszyscy o tym pamiętają. A pamiętać warto, bo mandat za *niemanie świateł* (jak w słynnym kawale policyjnym) w dzień po 1 października jest sztywny. Chwila zapomnienia i kieszeń kierowcy może zelżeć o 100 zł. Do tego dochodzą dwa punkty karne. Policjanci z olsztyńskiej drogówki radzą kierowcom, żeby spróbowali sposobów na przypominanie sobie o obowiązku włączania świateł. - Popularnym sposobem jest umieszczanie na desce rozdzielczej auta nalepki z napisem włącz światła - podpowiada Adam Kołodziejski, naczelnik wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji. - Niektórzy kierowcy naklejają też na włączniku światła odblaskowy pasek. Błyszczy on dopiero, gdy światła są włączone. Przypomnienie o światłach to nie wszystko. Każdy zapobiegliwy kierowca powinien zapoczątkować sezon świateł od małego przeglądu w swoim samochodzie. Światła mają przecież regularnie służyć przez kilka miesięcy. Nie powinny więc nas zawieść. - Każdy kierowca powinien sprawdzić wszystkie światła: mijania, krótkie, długie - radzi Mariusz Tobaj, mechanik z warsztatu na Dajtkach. - W razie konieczności trzeba wymienić żarówki na nowe. Warto też rzucić okiem na akumulator. - Trzeba sprawdzić poziom elektrolitu i ogólną żywotność akumulatora - dodaje Mariusz Tobaj. - Przyda się wyczyścić klemy, a nawet naciąg paska na alternatorze. Będzie on przecież pobierać więcej prądu niż zwykle, więc wszystko musi być w porządku. Radosław Paździorko