Data dodania: 2008-04-20 21:42
Wodni ratownicy potrzebują pieniędzy na ratunek
Żeglarze podczas majowego weekendu mogą pozostać bez opieki olsztyńskich WOPR-owców. Tuż przed rozpoczęciem sezonu nadzór budowlany nakazał rozbiórkę ich pawilonu. Ratownicy nie mogą też dogadać się z ratuszem w sprawie pieniędzy na swoje funkcjonowanie
Pawilon stoi tuż przy głównym wejściu na plażę miejską. To drewniany budynek ciągnący się prawie do samego jeziora. Co roku stacjonowali tu ratownicy Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, a także strażnicy miejscy wyposażeni w motorową łódź patrolową. Tymczasem nadzór budowlany nakazał rozbiórkę obiektu. Pracownicy Ośrodka Sportu i Rekreacji, administratora budynku, wywiesili na nim ostrzeżenia: Zakaz wstępu, obiekt wyłączony z użytkowania. - Pawilon musimy rozebrać, bo jego stan zagraża bezpieczeństwu - tłumaczy Jerzy Litwiński, dyrektor OSiR-u.
Wodniacy korzystający dotąd z tej siedziby twierdzą, że brak bazy stawia pod znakiem zapytania ich obecność nad Krzywym w nadchodzącym sezonie. - Przecież moi ludzie nie będą siedzieć pod parasolem przeciwsłonecznym - twierdzi Sławomir Gicewicz, prezes olsztyńskiego WOPR-u. - Muszą mieć zapewnione odpowiednie warunki do pracy i wypoczynku.
Sprawą zajęli się radni z komisji prawa rady miasta, którzy zapoznali się z raportem o przygotowaniu Olsztyna do sezonu turystycznego. Wystąpili do władz miasta o natychmiastowe ustawienie zastępczych pawilonów. Na razie stanęły baraki dla policjantów. Kiedy siedzibę otrzymają wodniacy? Tego nie wiadomo.
A to nie jedyny powód do zmartwienia. Korzystający z wody mogą być zdani tylko na siebie także dlatego, że ratownicy nie mogą dogadać się z ratuszem w sprawie pieniędzy na swoją działalność. W tym roku na zapewnienie bezpieczeństwa na plażach miasto chce przekazać WOPR-owi ok. 100 tys. zł. Dzięki temu korzystający z wody mają czuć się bezpiecznie nie tylko na plaży miejskiej, ale również na dzikich kąpieliskach m.in. nad jeziorem Bartążek. - To bardzo dużo, bo na całe województwo marszałek daje 120 tys. zł - porównuje Wiesław Nałęcz, przewodniczący komisji prawa.
Prezes Gicewicz twierdzi jednak, że oferowana kwota jest za niska. - Za oferowane pieniądze ma być zapewnione bezpieczeństwo od lipca do października. A ratownicy powinni pojawić się już w długi majowym weekend, gdy na wodę wypłyną dziesiątki żeglarzy - ostrzega Gicewicz. - Obsłużenie dwóch dodatkowych miesięcy to wydatek kilkudziesięciu tysięcy złotych. A ja teraz nie mam nawet na dokonanie przeglądu technicznego motorówek.
Gicewicz dodaje, że pieniądze powinny zostać wypłacone jeszcze przed majem. - Nie damy złotówki więcej - zarzeka się jednak przewodniczący Nałęcz. - A na zapewnienie bezpieczeństwa rozpisany zostanie osobny konkurs.
- Nie widzę powodu do rozpisywania konkursu, bo załatwienie formalności w takim trybie trwa miesiące, a pieniądze są nam niezbędne już teraz - podkreśla Sławomir Gicewicz. - Ich brak to narażanie czyjegoś życia. W ubiegłym sezonie były dni, że interweniowaliśmy kilkadziesiąt razy. A na chronionych przez nas jeziorach do tej pory, na szczęście, nikt nie zginął.
Szef olsztyńskiego WOPR-u w sprawie finansowania działalności na ten sezon będzie w poniedziałek rozmawiał z szefami wydziału zarządzania kryzysowego ratusza.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz