Policjanci zwalczający przestępczość gospodarczą z KWP w Olsztynie wspólnie z Prokuraturą Rejonową w Elblągu od maja 2011 roku prowadzili śledztwo przeciwko dwóm mieszkańcom Ostródy.
Z ustaleń śledczych wynika, że 33-letni właściciel autokomisu wspólnie z 61-letnim właścicielem warsztatu samochodowego, ubezpieczali sprowadzone z Litwy pojazdy, a następnie pozorowali ich pożar. Prowadzone śledztwo pozwoliło na ustalenie dwóch takich zdarzeń.
Z zebranych materiałów wynika, że pierwszy pożar auta, który miał miejsce w lipcu 2009 roku upozorowali obaj mieszkańcy Ostródy. Wówczas na jednym z parkingów w Morągu spalił się Chrysler. Agent ubezpieczeniowy przeprowadzając oględziny auta, stwierdził, że doszło do spalenia w wyniku zwarcia instalacji elektrycznej. Firma ubezpieczeniowa wypłaciła 50.000 złotych.
Z ustaleń śledztwa wynika, że drugie zdarzenie było spowodowane tylko przez 33-latka. Miało ono miejsce w listopadzie 2010 roku. Tym razem na parkingu w Małdytach spaliła się Honda Odysey. Podobnie, jak w Morągu, przedstawiciel firmy ubezpieczeniowej stwierdził, że przyczyną zdarzenia było zwarcie instalacji elektrycznej. Tym razem firma ubezpieczeniowa wypłaciła prawie 42.000 złotych.
Aby potwierdzić podejrzenia śledczych, co do przyczyny obu zdarzeń powołano biegłego z zakresu pożarnictwa. Wykluczył on, aby doszło w nich do zwarcia instalacji.
Policjanci zbierając materiał dowodowy dotarli do świadka, który potwierdził, to co podejrzewali policjanci. 33-latek i jego 61-letni „wspólnik” upozorowali pożary.
Mężczyźni usłyszeli zarzuty upozorowania zdarzenia powodującego wypłatę odszkodowania oraz oszustwa. 33-latek nie kwestionował swojej winy i skorzystał z możliwości dobrowolnego poddania się karze 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata. Ma on również obowiązek naprawienia szkody.
Jego „wspólnik” nie przyznał się do popełnienia przestępstw. Grozi mu kara do 8 lat więzienia.
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz