Spodziewała się pani tak dobrego sezonu pani podopiecznych?
- Marzyliśmy o tym, ale nie spodziewaliśmy się, że będzie aż tak udany (KKS po raz pierwszy w historii swoich 11 pierwszoligowych sezonów awansował do play off, zajmując ostatecznie 5. miejsce wśród 20 ekip - red.). Tak po cichu to naszym celem było miejsce w pierwszej czwórce naszej grupy. Zajęliśmy trzecie, a wyprzedziły nas jedynie drużyny Polonii Warszawa i Pruszkowa, jak się później okazało to te właśnie zespoły awansowały do finałowej rozgrywki o wejście do ekstraklasy. Nasze zamiary nie były bezpodstawne, bo widzieliśmy jak dziewczyny się rozwijają i nabierają coraz wyższych umiejętności, dając nadzieje na bezstresowe rotacje personale podczas spotkań.
Alicja Sztąberska
A propos finałowych zmagań warszawskiej Polonii i Pruszkowa, na jaki zespół pani stawia?
- Wydaje mi się, że do ekstraklasy awansuje Polonia, co zresztą jej się należy.
Cały zespół KKS zasłużył na słowa uznania, a które zawodniczki szczególnie?
- Trudno mi wymienić takie zawodniczki, bo to był sukces całego zespołu. To zasługa nie tylko tych naszych starszych koszykarek na czele z kapitan Joanną Chełchowską, Alicją Wawrzyniak, Ksenią Woźniak, Jolantą Wichłacz, Natalią Żukowską i Karoliną Giżyńską, ale i tych młodych: Agnieszki Gromadzińskiej, Marty Sztąberskiej, Zuzanny Bałdygi , Eweliny Kitkowskiej , Izabeli Birkos, Gabrieli Olechnowicz, Martyny Przeradzkiej czy Roksany Uszczewskiej. W poprzednich sezonach jak wchodziły do gry młode zawodniczki, to nasza gra siadała, co wykorzystywały błyskawicznie rywalki. Teraz tak nie było.
A co głównie zadecydowało o tym, że ten zakończony niedawno sezon był o niebo lepszy niż wszystkie poprzednie?
- Przede wszystkim bardziej wyrównany skład, oraz spore doświadczenie boiskowe dziewcząt , które rosło z roku na rok. Dotyczy to nie tylko naszych juniorek, ale również seniorek na czele z Joasią Chełchowską, która okazała się jedną z kilku najlepszych zawodniczek całych rozgrywek. Warty szczególnego podkreślenia jest fakt, że wszystkie zawodniczki są wychowankami klubu. To absolutny ewenement w rozgrywkach seniorskich wszystkich szczebli!
Nie żałujecie, że te wasze bardzo ważne spotkania odbyły się bez udziału olsztyńskich kibiców?
- Żałujemy i to bardzo. Mecze bez publiczności to zupełnie coś innego niż z udziałem widzów. Nasi kibice nie jeden raz potrafili stworzyć atmosferę, która niosła nas do zwycięstw. Doping w sali OSiR na Głowackiego był najczęściej mega, a najbardziej w spotkaniach na styku. Tego nam na pewno teraz brakowało. Przed meczami bez publiczności nasze zawodniczki musiały się same dodatkowo mobilizować. Na ale to wszystko już za nami..
Ostatni domowy mecz przyszło wam grać przy pustych trybunach w hali Urania. Nowy obiekt, w którym prawie w ogóle nie trenowaliście, nie był tym razem waszym atutem.
- Oczywiście trudno było się nam w ciągu tygodnia przestawić z sali na Głowackiego na Uranię. Ale przy takiej klasie zespołu, którą prezentujemy nie może być wymówki, że jest to mała sala czy za duża. Warunki obiektowe nie powinny być żadnym usprawiedliwieniem. Trzeba sobie radzić bez względu gdzie się gra. Wiadomo, że sala OSiR była naszym sporym atutem. Nie wszystkie zespoły czuły się w niej dobrze.
No tak, dlatego dziewczyny żegnały ze łzami w oczach tą swoją „starą budę” na Głowackiego…
- Liczyliśmy, że do końca sezonu będziemy tam grać i to mieliśmy zakodowane w głowach. Wiedzieliśmy, że obiekt został sprzedany, ale nowy właściciel nie widział problemu, abyśmy tam zakończyli sezon, bo do końca czerwca sala pozostanie w niezmienionej postaci. Zostaliśmy zaskoczeni decyzją , że musimy się już rozstać z tą naszą salą. Musieliśmy to przyjąć, jak to się mówi „na klatę”, bo są sprawy, na które nie mamy wpływu. Bez względu na okoliczności postanowiliśmy trzymać się w garści i nadal rozwijać ten nasz klub bez względu na okoliczności.
KKS to nie tylko seniorki, ale również młode koszykarki. To był również dla nich dobry sezon?
- Uważam, że na te warunki jakie posiadamy to tak. W Olsztynie, w odróżnieniu od innych polskich ośrodków, brak podstawowego szkolenie młodych dziewcząt uczących się w szkołach podstawowych. U nas są problemy z utworzeniem klas sportowych w takich szkołach. Aby były sportowe sukcesy w przyszłości, szkolenie powinno rozpocząć się bardzo wcześnie. Mamy u siebie dzieci bardzo oddane koszykówce. Nasze drużyny młodzieżowe nie awansowały w tym sezonie do finałów mistrzostw Polski. Nie sposób jest w dwa lata nadrobić zaległości. Wszystko jednak jest jeszcze przed nimi
Zostaliście bez sali. Jak będzie wyglądała teraz wasza przyszłość jeżeli chodzi o treningi i mecze?
- Obecnie seniorki roztrenowują się w Uranii. Zajęcia grup młodszych z wiadomych względów są zawieszone, ale od poniedziałku dziewczynki będą mogły wyjść na zewnątrz i ćwiczyć w terenie lub na orlikach . Czekamy jednak na decyzje w tej sprawie PZKosz. Jeżeli będzie pozytywna będziemy prowadzili zajęcia do czerwca. Młodsze grupy będą się szkoliły prawdopodobnie w salach Olsztyńskiej Szkoły Wyższej i XI LO. Natomiast gdzie nasze grupy łącznie z seniorkami będą grać i trenować w nowym sezonie jeszcze nie wiemy. Wszystko jest w powijakach, prowadzimy rozmowy, a jak będzie to pokaże czas.
Obejmujecie szkoleniem ponad 60 dziewcząt i kobiet. To wszystko niemało kosztuje, a wiem że „groszem nie śmierdzicie”. Jak sobie z tym radzicie? Macie może wreszcie sponsora?
- Niestety nic się w tej sprawie nie zmieniło. Pozostajemy na tych samych skromnych zasadach finansowych jak od wielu lat. W tej sprawie nic się nie polepszyło, ale i nie pogorszyło.
Wprawdzie do rozpoczęcia nowego pierwszoligowego sezonu jest jeszcze pół roku, ale czy już wiadomo, które zawodniczki pozostaną w klubie?
- To wszystko jest jeszcze przed nami. W maju, pan prezes (Tomasz Sztąberski - red) rozpocznie rozmowy z poszczególnymi zawodniczkami. Powiedzieliśmy im, że mają się zastanowić, przemyśleć i podjąć decyzje zostają czy nie. Ja uszanuje ich decyzje na nie z powodów np. zawodowych, zdrowotnych, urodzin dziecka. Nie zrozumiem natomiast jeżeli któraś będzie chciała odejść, a to będzie dla nas bardzo trudne.
Rozmawiał Lech Janka
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz