Skąd się u pana wzięła ta wielka motoryzacyjna smykałka?
- Urodziłem się w Makowie Mazowieckim, a nasz dom w którym mieszkaliśmy był tuż obok bazy transportowej PZGS. Stało tam kilka ciężarówek oraz Fiat, który miał kierownicę z prawej strony. Latem w każdą sobotę te wszystkie samochody były myte, co dzisiaj jest to niewyobrażalne, w pobliskiej rzece. Ja z innymi chłopakami pomagaliśmy kierowcom myć i szorować te maszyny, a oni nas za to wozili w szoferce kilka kilometrów tymi samochodami. To była dla nas niesamowita frajda.
No tak, ale jakie u pana były te pierwsze fascynacje już swoimi środkami lokomocji?
- Mój tato miał w tamtych czasach taki motorek wspomagający rower. Razem rozkładaliśmy go na części, a potem składali. Potem był u nas motorower Ryś, którym zacząłem sam jeździć. Każdy z nas wtedy marzył, aby mieć swój własny pojazd.
Pewnie wkrótce spełniły się te pana marzenia...
- Jak już miałem prawo jazdy na motocykl i samochód to w 1967 roku kupiłem dobry NRD-owski motor MZ. Ale stale chciałem mieć pojazd na czterech kółkach i w końcu go miałem, a była nim używana Syrena 103. Jak już zacząłem pracować wziąłem na raty Syrenę 104 i tym pojazdem rozpocząłem taką prawie rajdową rywalizację. Udawało mi się tam wtedy na blisko 30 startujących zajmować drugie i trzecie miejsca. Kiedy mi się w tej Syrence raz zatarł silnik,to musiałem wybulić... pół nauczycielskiej pensji, a żona o tym nic nie wiedziała. Powiedziałem sobie wtedy: Wojtek na rajdy to ciebie niestety nie stać, no i zająłem się, jedynie, a może aż, organizacją imprez samochodowych, co trwa do dzisiaj.
Nie wierzę, by na Syrenie 104 zakończyło się pana „dosiadanie” kolejnych samochodów..
- Oczywiście, że nie. Następnym była znów Syrena, ale 105, a potem Syrena 105 L (luksusowa). Miałem potem Fiata Combi, Poloneza, Zastawę, Citroen C8, trzy Skody. Obecnie jeżdżę Toyotą CHR, która uważam za najlepszy samochód w moim życiu.
A do jakiego, lub do jakich pojazdów, ma pan największy sentyment?
- Największy sentyment będę miał zawsze do Syren. Byłem organizatorem kilku pokazów samochodów rajdowych oraz takich, które już dawno prawie zniknęły z naszych dróg i ulic. Na jednym z nich z wielką przyjemnością wsiadłem do Syreny104 i zrobiłem kilka kółeczek. To było coś wspaniałego. Ostatnia Syrena wyjechała z fabryki w 1983 roku.
Jest pan bardzo znany w środowisku motoryzacyjnym regionu, a na szczególnie Olsztyna, oraz osób, które choć trochę interesują się sportem samochodowym, jako niestrudzony organizator i dobry duch wielu imprez samochodowych. Policzył pan ile ich razem było?
- Robię to już 55 lat, a uzbierało się tego od 1968 roku ponad 600. Mam nadzieję, że zdrowia i energii wystarczy mi jeszcze na następne lata. Biskup jak już kończy 75 lat to udaję się na zasłużoną emeryturę. Ja niedawno ukończyłem właśnie takie 3/4 wieku życia, ale biskupem nie jestem więc nie rzucam jeszcze tego co przez te wszystkie lata robiłem.
Ma pan... rodzinę?
- Oczywiście, jak każdy człowiek. Mam znakomitą żonę Basię, tą samą od 53 lat. Za młodych lat była sportowcem, gimnastyczką trenującą w AZS. Pracowała przez ponad 40 lat w Studium Wychowania Fizycznego w Kortowie. Oboje jesteśmy emerytami i czas dzielimy między dzieci, wnucząt i wnuka oraz swoimi upodobaniami.
Dzieci, to znaczy...
- To znaczy syn Maciej, który w tym roku skończy pięćdziesiątkę i córka Agnieszka. Maciek ma w swoim życiorysie również sport motorowy. Był m.in. medalistą kartingowych mistrzostw Polski, a teraz jest szefem wielu zawodów samochodowych Automobilklubu Warmińskiego. Córka podobnie jak jej mama jest absolwentka AWF, mama warszawskiej, a ona gdańskiej. Pracuje w szkole jako wuefistka.
Proszę coś powiedzieć o wnukach.
- Od Macieja to 24-letnia Oleńka i 17-letni Wojtek, natomiast Agnieszka ma dwie córki starszą 23-letnią Julkę i 15-letnią Dominikę, która trenowała do niedawno wyczynowo pływanie. Wyczynowo sport nadal uprawia Wojtek. Przez dwa lat zajmował się koszykówką w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Gdańsku. Wrócił do Olsztyna, bo za rok matura i postanowił przygotować się do niej w domu rodzinnym. Obecnie jest jednym z dwóch najskuteczniejszych zawodników olsztyńskiej Trójeczki występującej w III lidze. Przyznaję bez bicia, że jest miodem na moje serce. Jestem jego najwierniejszym kibicem.
Przymierzacie się do kolejnej, bardzo w Olsztynie popularnej imprezy samochodowej jaką jest „Jazda z Mistrzem”. A jak się to wszystko zaczęło?
- Kiedyś jak wszyscy byliśmy bardzo młodzi (uśmiech), zaproponowałem moim młodszym kolegom z Automobilklubu, żeby zorganizować takie towarzysko-sportowe wydarzenie jakim byłyby przejazdy każdej chętnej osoby rajdowym autem prowadzonym przez wybitnych rajdowców. Nazwałem to roboczo „Jazda z Mistrzem” i tak zostało do dzisiaj, czyli do tej 29. Jazdy.
Trasy takich imprez nie są stałe. Gdzie zostanie przeprowadzona jej tegoroczna edycja?
- Ta impreza od wielu lat towarzyszy finałom WOŚP na Warmii i Mazurach. Tegoroczna odbędzie się w dniu finału czyli 29 stycznia od godziny 11 do 14. Tym razem przeprowadzimy ją w innym niż ostatnio miejscu, bo na kultowym odcinku specjalnym liczącym 4,3 km jakim jest szutrowa trasa z Jankowa do Różynki (3,5 km od Światek). Tam będzie baza serwisowa, zawodnicy, sędziowie, organizatorzy. Niektóre trasy już się uczestnikom tej imprezy przejadły i stąd ta nowa lokalizacja. W tym miejscu dziękuję kierownictwu supermarketu Carrefour za siedem lat pomocy w organizacji tych naszych ostatnich „Jazd z Mistrzem”, które odbywały się w zadaszonym parkingu tego marketu i w jego okolicy.
Przygotowania do takiej imprezy to pewnie wymaga dużego nakładu pracy...
- To prawda. W tegorocznej zaangażowanych jest ponad trzydzieści osób. Między innymi trzeba było przygotować i złożyć pliki dokumentów, a teraz oczekujemy na ich akceptację. Mam nadzieję, że nic nam nie przeszkodzi w jej przeprowadzeniu. Obecnie martwię się głównie o pogodę.
Jacy rajdowcy wezmą udział w „Jeździe z Mistrzem” 2023?
- Na przestrzeni tych naszych 28 imprez brali w nich udział wszyscy czołowi zawodnicy, i to nie tylko z naszego regionu, poczynając od Krzysztofa Hołowczyca. Udział w tej styczniowej, w różnych formach zapowiedzieli oprócz niego: Staniszewski, Typa, Kocik, Bubik, Suder, Sobótka i Karaś. Nie znalazłbym takich znanych rajdowców z naszego województwa, którzy nie brali udziału w takich wydarzeniach. W tym roku pojawią się prawie wszyscy zawodnicy licencjonowani, a wśród nich nawet tacy tacy, którzy pokończyli już swoje kariery zawodnicze.
A jak będzie się odbywała licytacja wybranych kierowców?
- Licytacje przejazdów prowadzone będą online na Allegro WOŚP oraz dodatkowo na miejscu w dniu „Jazdy z Mistrzem”. I tak na przykład teściowa może zafundować przejazd swojemu... zięciowi (uśmiech), mąż swojej żonie, ojciec córce itp.
Komentarze (2)
Dodaj swój komentarz