- Bezpośrednio po meczu w Aleksandrowie „powędrowaliście” na drugie miejsce w tabeli, ale to złudna pozycja, bo mieliście o dwa spotkania więcej niż kilka innych zespołów. Po sobotnim meczu u siebie z Gdańskim Uniwersytetem zajmiecie ostatecznie trzecie lub czwarte miejsce. Jak się panu zdaje, które?
- Nie wszystko jest uzależnione od nas. Zwycięstwo z Gdańskiem da nam co najmniej trzecie miejsce. Dlaczego co najmniej? Bo teoretycznie trzy porażki Pruszkowa może nam dać nawet drugą lokatę. Przegrana z Uniwersytetem nie pozbawia nas od razu trzeciego miejsca, bo to będzie zależało od wyniku sobotniego meczu w Gdańsku między gospodyniami i Pruszkowem. Przy zwycięstwie gdańskich studentek z nami i z Pruszkowem wylądujemy na czwartej pozycji po fazie zasadniczej, ale gdyby Gdańsk nie pokonał Pruszkowa to jednak na trzeciej.
- No to rozważmy kolejne możliwości…
- Jak zajmiemy trzecie miejsce, to w play off (do dwóch zwycięstw – red.) trafimy na Uniwersytet Warszawski lub na Sokołów Podlaski, bo te zespoły walczą o to szóste miejsce.
- Którą z tych dwóch drużyn by pan wolał?
- Którą bym wolał? Sokołów jest teraz w trudnej sytuacji, bo gra bez swojej najwyższej i najbardziej doświadczonej zawodniczki Jaworskiej, która doznała bolesnej kontuzji zerwania ścięgien. Od czasu, gdy jej już w zespole nie ma, to Sokołów nie jest taki groźny. Również nie w pełni zdrowa jest ich rozgrywająca Kuraś, która przyszła do nich właśnie z Uniwersytetu Gdańsk. Reszta to młodzież mocno zaangażowana w rywalizacji o mistrzostwo Polski U 19, w których mają nawet szanse na medal. Sokołów wydaje się więc łatwiejszy, co jednak wcale nie oznacza, że tak może być. To jest tylko takie moje pobożne życzenie. Tak jeden jak i drugi zespół pokonaliśmy dwukrotnie więc wystąpimy w roli faworyta.
- Z jakim zespołem ewentualnie zagracie jak zajmiecie czwarte miejsce?
- No tu niestety będzie czekała na nas bardzo trudna przeszkoda do wzięcia jakim jest Mon-Pol Płock. Ta drużyna jest mocno podrażniona trzema kolejnym porażkami z nami, a najbardziej ostatnio jednym punktem u nich w Płocku. Zrobią więc wszystko, żeby się zrewanżować.
- Jak wygracie to pierwsze starcie w play off, to co dalej?
- To wtedy znajdziemy się w półfinale walki o ekstraklasę, w którym zmierzymy się z jedną z drużyn, ale już z grypy A I ligi, czyli prawdopodobnie z MUKS Poznań. Wygranie z tym zespołem oznacza nasz udział w finale.
- Ale wybiegnijmy myślami dalej. Bez względu na ostateczne wyniki tego sezonu, jest on już jednym z najlepszych, jeżeli nie najlepszy, w ponad dziesięcioletniej historii Waszych pierwszoligowych występów. Czy ten personalny skład obecnego zespołu utrzyma się na sezon 2021/2022?
- Obecnie tego po prostu jeszcze nie wiem. Może być tak, że zabraknie wszystkich czołowych koszykarek, może zostanie połowa z nich, a może wszystkie zostaną. Na ten temat jeszcze nie rozpoczęliśmy rozmów z zawodniczkami, a one oficjalnie jeszcze niczego nie deklarują. Wiem natomiast, że dziewczyny odbierają telefony z propozycjami nie do odrzucenie i to od wielu klubów. Ważne dla nich, przy podjęciu takiej czy innej decyzji, będzie też i to gdzie będziemy trenować i rozgrywać swoje mecze. Dodam jeszcze tylko, że w tym sezonie grają u nas wyłącznie same nasze wychowanki. Prawie wszystkie inne polskie ligowe zespoły nie mają w składzie ani jednaj swojej wychowanki. Szkoda tylko, że to co w tym zakresie zrobiliśmy i robimy, nie jest odpowiednio doceniane.
- Wspomniał pan, że nie wiecie gdzie będziecie trenować i grać w nowym sezonie. Domyślam się, że chodzi o to, że 28 luty ma być ostatnim dniem, służącej Wam przez wiele lat, poczciwej sali przy ulicy Głowackiego.
- No tak. Pierwsze spotkanie fazy play off zagramy w sobotę 27 lutego, a więc tuż przed końcem tej sali. Może uda się nam ostatnie mecze w tym sezonie przeprowadzić w Uranii. Jeżeli nie znajdzie się dla nas w Olsztynie miejsca na te spotkania, to z konieczności wszystkie mecze play off będziemy musieli grać na wyjazdach. Na przyszłość jest taki pomysł, aby szkolenie i wszystkie spotkania przenieść do sali gimnastycznej Zespoły Szkół Ekonomiczno-Handlowych przy ul. Paderewskiego, w której przed laty grała olsztyńska Łączność. Będzie to jednak wymagało odpowiedniego jej przygotowania m.in. parkietu. Oczywiście będą na to potrzebne pewne, ale stosunkowo niewielkie, środki. Mamy nadzieję, że ktoś nam, a głównie miasto, jeżeli zajdzie taka potrzeba, w tym pomoże. Tracimy „swoją” salę w OSiR, ale mimo tych wszystkich problemów, chcemy dalej prowadzić to, co zaczęliśmy 18 lat temu…
- Nie zakręci się w pana oku łezka, jak zobaczy pan jak burzy się ten obiekt?
- Pewnie i to pewnie nie jedna. Ta sala to jakby mój drugi dom. Tu jako chłopak oglądałem mecze siatkarzy AZS Olsztyn, który w tamtych czasach był wielki. Potem w niej grałem w kosza, a po raz pierwszy wziąłem udział w treningu koszykówki jak byłem w piątej klasie SP 15. Jak już byłem zawodnikiem AZS Olsztyn, to treningi i mecze mieliśmy w tej sali. Od wielu lat jako szkoleniowiec prowadziłem w tym obiekcie treningi koszykarek. Nasza drużyna grała w nim wiele meczów. My i nasi kibice przeżywali chwile wielkiej radości, ale i smutku. Sala miała swoją specyfikę, nasze dziewczyny dobrze ją znały, natomiast rywalki nie. To był często nasz wielki atut, dzięki któremu wygrywaliśmy z potencjalnie lepszymi zespołami niż nasz. Wielka szkoda, że tej naszej koszykarskiej twierdzy już nie będzie…
- Zespół juniorek rozpocznie wkrótce rywalizację o mistrzostwo Polski U 19. Ma szanse na dobre miejsce?
- Będziemy walczyć o jak najlepsze. W pierwszym turnieju trafiamy na grupę, w której każdy z każdym może wygrać. Nie ma w niej zdecydowanego faworyta. Turniej odbędzie się w Krakowie (początek 19 lutego - red) więc najwięcej szans na jej wygranie daję gospodynią imprezy czyli koszykarkom Wisły (awansuje dalej tylko jeden zespół - red.). Trzecim zespołem są w naszej grupie Młode Lwice Gdańsk.
- A jak tam panie trenerze u pana ze zdrowiem? Serducho dobrze działa?
- Jeszcze działa, ale jak pomyślę co dalej z nami będzie, to wyraźnie słabiej…
Rozmawiał Lech Janka
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz