Sąd podtrzymał decyzję Sądu Rejonowego o aresztowaniu prezesa, motywując to dobrem postępowania prowadzonego przez prokuraturę. - Sąd uznał, że Zenon P. mógłby mataczyć podczas śledztwa - mówi sędzia Ewa Mazurek, rzecznik prasowy sądu. Stało się tak, mimo że obrona przedstawiła w sądzie poręczenia osobiste złożone przez arcybiskupa Edmunda Piszcza, biskupa polowego Wojska Polskiego Tadeusza Płoskiego, dziekana Wydziału Prawa i Administracji UWM Stanisława Pikulskiego oraz posła Stanisława Żelichowskiego (PSL). Ręczyli oni, że prezes stawi się na wezwania sądu i prokuratury i nie będzie utrudniał śledztwa. - Złożyłem poręczenie, bo prosił mnie brat aresztowanego Zenona P. Dla mnie decyzja o aresztowaniu prezesa nie ma nic wspólnego z praworządnością. Sąd nie może działać na emocjach, a tutaj mamy z tym do czynienia - mówi Żelichowski. Dziekana Wydziału Prawa i Administracji UWM o poręczenie prosiła z kolei żona aresztowanego. - Zenon P. jest przyzwoitym człowiekiem. Nie ma potrzeby trzymać go w areszcie - tłumaczy prof. Stanisław Pikulski. W najbliższym czasie o losach Zenona P. decydować będzie również rada nadzorcza Pojezierza. Radca prawny spółdzielni przedstawił już opinię, w której domaga się wstrzymania pensji dla prezesa siedzącego w areszcie. Wczoraj na specjalnie zorganizowanym dla "Gazety" spotkaniu Olga Mokra, przewodnicząca rady nadzorczej spółdzielni, zapewniła, że wypłata pensji została już wstrzymana. Rada musi rozstrzygnąć jeszcze jeden problem. Po trzech miesiącach aresztu - a na pewno co najmniej tyle potrwa - zgodnie z prawem automatycznie zostaje rozwiązana umowa o pracę, więc Zenon P. przestanie być prezesem spółdzielni (choć pozostanie nadal członkiem zarządu). - Będzie to przedmiotem dyskusji najbliższego spotkania rady nadzorczej - mówi Olga Mokra. Nie chciała zdradzić, kiedy się ono odbędzie. - Trudno powiedzieć. To jest nowa sytuacja, ale nie widzę potrzeby zwołania nadzwyczajnego posiedzenia rady - ucięła Mokra. Zenon P. został aresztowany na trzy miesiące 18 maja pod zarzutem narażenia spółdzielni Pojezierze na 950 tys. zł strat, które miały wynikać ze złego wyboru oferty przetargowej na zakup podzielników ciepła. Był to szesnasty - i najpoważniejszy - zarzut, jaki prokuratura postawiła w ostatnich miesiącach spółdzielczemu baronowi. Wcześniejsze dotyczyły m.in. składanie fałszywych zeznań, fałszowania dokumentów i przedkładania ich w postępowaniach sądowych i prokuratorskich.