Jak informowaliśmy wczoraj, podczas sesji radni klubu PO wystąpili z wnioskiem o wpisanie projektu Rower Miejski do przyszłorocznego budżetu miasta. Radni chcieli jednocześnie, by zagwarantować środki na ten cel - milion złotych - z puli zarezerwowanej na transport zbiorowy. Więcej o sprawie pisaliśmy tutaj->
Wniosek radnych PO spotkał się ze stanowczą reakcją prezydenta Olsztyna, który poinformował, że projekt Rower Miejski nie jest inwestycją ''na dziś'', a przerzucanie środków z komunikacji miejskiej oznaczałoby obciążenie kosztami mieszkańców. Zdaniem prezydenta, by odzyskać ten milion złotych trzeba byłoby wprowadzić wyższe opłaty za przejazdy autobusami i tramwajami lub ograniczyć funkcjonowanie komunikacji – co nie wchodzi w grę.
Ostatecznie wniosek koalicjantów prezydenta upadł. ''Za'' wprowadzeniem projektu Rower Miejski do budżetu zagłosowało jedynie sześciu radnych, a aż 18 głosów oddano przeciwko. PO wstrzymała się więc od głosu w sprawie budżetu miasta na przyszły rok.
Taki obrót sprawy spowodował spory zgrzyt w jednomyślnej dotąd koalicji w olsztyńskiej Radzie Miasta.
Prezydent nie wprost nazywa działanie radnych PO – kiełbasą wyborczą.
- Godne reprezentowanie i dbanie o interesy – oczywiście w wymiarze społecznym – nie jest niczym zdrożnym, ale też nie może być zejściem z drogi zdrowego rozsądku, tj. pilnowania zapisanych w budżecie parametrów ekonomicznych. Niektórym jednak trudno to zrozumieć, a stara prawda, że „z pustego i Salomon nie naleje” w roku wyborczym bywa łatwo zapominana. Dziwię się więc, że doświadczeni radni Platformy Obywatelskiej (jednocześnie moi koalicjanci) zaryzykowali nieuchwalenie budżetu i trwałość koalicji z powodu miliona złotych na tzw. system roweru miejskiego. Do tego swoje uwagi złożyli niejako „po czasie”, bo to na etapie jesiennego budowania budżetu miasta na kolejny rok był najlepszy moment, żeby o tym dyskutować. Moje uwagi, że też jestem za rowerem miejskim, ale to już nie ten czas, nie te pieniądze i rozwiązania, bo pojawiły się także systemy nieobciążające miasta kosztami, na niewiele się zdały. Na szczęście pozostali radni słuchali uważnie i zachowali rozsądek, odrzucając „rowerową” poprawkę, za co im dziękuję. Ryzyko, o którym wcześniej wspomniałem, dotyczyło przed wszystkim wstrzymania się radnych PO od głosu podczas głosowania nad przyjęciem budżetu. Nie wiem, jak rozumieć ten gest? To przecież budżet koalicyjny – i w takich momentach mam prawo oczekiwać wsparcia, zrozumienia i solidarności. Tego zabrakło i jest mi z tego powodu przykro. Tłumaczenie może być tylko jedno – wchodzimy w rok wyborczy! W samorządzie taki rok zdarza się raptem raz na cztery lata, a podobno ma się zdarzać jeszcze rzadziej – raz na pięć lat – komentuje prezydent Olsztyna, Piotr Grzymowicz.
Komentarze (9)
Dodaj swój komentarz