Styczeń to miesiąc, w którym funkcjonuje tzw. „Veganuary” (z ang. połączenie słów vegan – wegański i January – styczeń). To miesięczny okres rezygnacji z produktów odzwierzęcych (mięsa, jajek oraz nabiału), który jest okazją do przetestowania diety roślinnej. „Veganuary” ma swoje początki w 2014 roku, kiedy brytyjska organizacja o tej samej nazwie rozpoczęła kampanię, zachęcając społeczeństwo do podjęcia wyzwania wegańskiej diety na miesiąc.
Od tamtej pory inicjatywa zyskała międzynarodowy charakter, angażując miliony uczestników i promując korzyści wynikające z takiej diety - zdrowotne oraz ekologiczne. Co roku w kampanię włączają się organizacje społeczne oraz gwiazdy, co popularyzuje ideę weganizmu. Wiele restauracji i sklepów wprowadza w tym okresie roślinne nowości do swoich ofert, aby ułatwić ludziom podjęcie wyzwania. "Veganuary” to nie tylko miesięczne wyzwanie. Akcja ma prowadzić do zmiany nawyków żywieniowych oraz zwiększenia świadomości ekologicznej, zwłaszcza w kontekście wpływu hodowli zwierząt na środowisko naturalne.
11 stycznia przypada natomiast Światowy Dzień Wegetarian. Jest to święto diety bezmięsnej, która, choć mniej restrykcyjna, niż weganizm, również przyczynia się do zmniejszenia eksploatacji zasobów naturalnych. W połączeniu z „Veganuary” tworzy to wyjątkowy moment w roku, sprzyjający refleksji nad naszym stylem życia, zdrowiem czy wpływem na otaczający świat.
Według raportu „Jak odżywiają się Polacy? Kukuła Healthy Food 2020”, 10% Polaków deklaruje się jako wegetarianie, a 6% - jako weganie. Z kolei 15% planuje spróbować diety roślinnej. Dane wskazują, że liczba osób praktykujących diety bezmięsne, rośnie. Jak stolica Warmii i Mazur reaguje na ten trend?
Kulinarny krajobraz Olsztyna: Różnorodność bez roślinnych opcji
W Olsztynie nie ma żadnego lokalu oferującego jedynie kuchnię roślinną. Do 2023 roku bar Green przy ul. Prostej serwował tylko dania bezmięsne - wegetariańskie i wegańskie - natomiast w lipcu tego samego roku, w menu pojawiły się także opcje mięsne, co spotkało się z dezaprobatą niektórych klientów.
Chodzą do Was osoby na diecie "wege", żeby Was wspierać i zostawiać u Was pieniądze. Również z wygody i bezpieczeństwa, aby nie musieć się martwić, skanować menu i pytać, czy w tej samej kuchni jest przyrządzane mięso, a być może nawet jakieś jego składniki niedługo wylądują w zupie
- skomentowała na mediach społecznościowych lokalu jedna z klientek.
Green swoją decyzję argumentował faktem, iż w ostatnim czasie znacznie zmniejszyła się liczba klientów zainteresowanych daniami bezmięsnymi. Bar poinformował klientów, że dania zawierające mięso będą przygotowane w oddzielnej kuchni, przepraszając za brak informacji o zachodzących zmianach. Wyjaśnienia spotkały się z szeroką dyskusją bywalców baru.
Jedni popierali właścicieli:
Tak, to trudne czasy dla gastronomii. Olbrzymi plus dla Was, że pomimo wprowadzenia dań mięsnych, przygotowujecie te potrawy w oddzielnych kuchniach. Pokazujecie szacunek dla wegetarian i wegan.
Inni wyrażali wątpliwości:
Wielu z istniejących klientów wegetariańskich pewnie się zniechęci, a nowi mięsożerni mogą nigdy do was nie trafić. Szczególnie, że dalej się lansujecie jako kuchnia wegetariańsko-wegańska, więc czego taki mięsożerca miałby u was szukać? - pytał kolejny z konsumentów.
Na decyzję o wprowadzeniu mięsnych potraw, mogło wpłynąć powstanie nowego miejsca gastronomicznego w podobnym przedziale cenowym. W marcu 2023 roku otwarto bar mleczny Olsztyniak przy ulicy 11 Listopada.
* * *
Więcej informacji na ten temat: Kurczakiem powalczą o byt. Olsztyńska restauracja wegetariańska wprowadza mięso do menu
* * *
Do 2023 roku w stolicy Warmii i Mazur funkcjonowała jedna restauracja opierająca swoją kuchnię tylko na produktach wegańskich - Bo No Bo Vegan. Lokal mieścił się w budynku olsztyńskiego Teatru im. Stefana Jaracza. Powstał w 2018 roku i funkcjonował do listopada 2023 roku (z przerwą działalności ze względu na pandemię). Bo No Bo oferowało jakościową, wegańską kuchnię restauracyjną oraz różnego rodzaju przetwory i ciasta. Właściciele zrezygnowali z prowadzenia punktu gastronomicznego, ale ich efektów kulinarnych można nadal zasmakować podczas różnych akcji w mieście. Czasem uczestniczą również w prowadzeniu warsztatów kulinarnych.
- Uważam, że funkcjonowanie lokalu nie do końca jest zależne od rodzaju kuchni. W Olsztynie wielu lokalom się nie udaje gastronomia. Na ich funkcjonowanie wpływa wiele czynników. Jedni się otwierają, inni zamykają.. Olsztyn jest o tyle specyficzny, że myślenie ludzi wciąż jest zawężone, chociaż to się zmienia na przestrzeni lat. Wiele osób mięsożernych nie wyobraża sobie posiłku czy imprezy bez kawałka mięsa. To też powoduje, że nie są w stanie spróbować czegoś innego. Jest to bardzo długi temat... - powiedziała portalowi Olsztyn.com.pl była współwłaścicielka Bo No Bo, Joanna Kaczmarczyk.
I dodała: - Dlatego biznesowo szybciej w Olsztynie utrzyma się lokal z opcjami mięsnymi czy wegetariańskimi, niż "sfokusowany" na posiłki wegańskie. Jest to jednak sprzeczne ideologicznie. I tak, uważam, że Olsztyn jako miasto zielone, ekologiczne, wojewódzkie, powinno mieć chociaż jeden lokal wege/wegan.
* * *
Czytaj więcej: Kolejna restauracja „zwija” działalność. Klientka: "Najlepsze jedzenie w Olsztynie"
* * *
Na początku stycznia 2025 roku o wstrzymaniu swojej działalności poinformowała cukiernia Fit Cake, która w swojej ofercie proponowała słodkości wegańskie, bezglutenowe lub bez cukru. Lokal na Starym Mieście przy ul. Piastowskiej zamknięto do odwołania, a drugi, przy ul. Hanowskiego na Jarotach, na stałe. Cukiernia w odpowiedzi na pytania klientów wyraża nadzieję na ponowne otwarcie Fit Cake w innej lokalizacji.
Bezmięsna społeczność szuka swojego miejsca
- Ilu wegan mieszka w Olsztynie, tego nie wiem, ale na pewno są. Z perspektywy czasu zauważyłam jednak, że w przypadku naszego lokalu, bardziej doceniali go klienci spoza Olsztyna (Warszawa, Gdańsk, Wrocław), niż sami olsztyniacy. Uważam, że brakuje tutaj takiego miejsca - rozważa Kaczmarczyk.
Weganie z Olsztyna i okolic uważają podobnie. Na pytanie o dostępność wegańskiego jedzenia "na mieście" odpowiadają wspólnie - jest ciężko.
Roślinnego, w 100% wegańskiego lokalu, nie ma w Olsztynie. Z cateringiem np. przedświątecznym jest bardzo różnie. Raz jest, a raz nie ma. W tym roku dania w słoikach na Boże Narodzenie wiozłam aż z Bydgoszczy. Czuję się dziwnie z tym, że w mieście wojewódzkim nie ma ani jednego lokalu wegańskiego. Są w Olsztynie lokale z opcjami wegańskimi. W niektórych te opcje są rzeczywiście smaczne, choć mam wrażenie, że jest tego mniej w porównaniu z wcześniejszymi latami. W porównaniu z Bydgoszczą, Poznaniem, Trójmiastem i oczywiście, Warszawą, Olsztyn wypada pod tym kątem naprawdę słabo
- komentuje w mediach społecznościowych dostępność wegańskiej żywności jedna z olsztynianek.
Jeszcze gorzej jest w okolicach Giżycka, Węgorzewa, dlatego sam tam zaczynam oferować jedzenie roślinne, ale ogólne zainteresowanie jest niemal zerowe. Głównymi odbiorcami są goście namiotowi. Sklepy się zamykają, bo rachunki je dobijają, co dopiero knajpa... poza sezonem tutaj "zwyczajne" lokale zamykają... Dramat, brak świadomości, brak patriotyzmu, brak chęci do zmian, "każą żreć trawę". Budowanie świadomości społecznej to powolny proces
- dodaje weganin z innych okolic województwa.
Przeprowadziłam się tutaj z Poznania i niestety, nauczona wegańskich knajpek, przeżyłam szok, że nie ma ani jednego miejsca w pełni wegańskiego. Chodzę ze znajomymi do Handmade, ale brakuje mi w 100% roślinnego miejsca... Brakuje mi dobrych, wegańskich pączków na tłusty czwartek, jagodzianek, cynamonek, gorącej czekolady. Wszystko co się otworzy, już się zamyka. Ze znajomymi spotykam się w domu i po prostu sama staram się gotować, bo iść do jakiejś knajpki z nimi i skończyć z jedzeniem sałatki, mnie nie jara. Byle skończyć studia i uciec
- komentuje studentka weganka.
To niektóre z opinii w ramach grupy na Facebooku "Weganie bez spiny" w odpowiedzi na pytanie jak weganie się odnajdują w mieście, które nie jest do nich przystosowane. Z wypowiedzi wynika, że mała różnorodność gastronomii, oznacza mniej spotkań ze społecznością. Większość osób podkreśla znaczenie Olsztyna jako miasta wojewódzkiego, kojarzącym się z zielenią i ekologią. Ograniczony dostęp do roślinnych potraw, jest niespójny z ogólnym wrażeniem stolicy Warmii i Mazur.
Ale po co mi potrzebny wegański lokal? W Handmade jest oznaczone wszystko czarno na białym, co jest wegańskie, a co nie
- pyta w ramach dyskusji kolejna z osób.
Gdzie w Olsztynie spróbować bezmięsnych dań?
Oczywiście, istnieją lokalizacje, w których menu zawiera pozycje wegańskie, natomiast zazwyczaj jest to tylko kilka pozycji do wyboru, zazwyczaj dużo bardziej ograniczonego, niż w przypadku mięsnych dań. Opcje roślinne oferuje m.in.: Handmade Cafe, Prosta 38, Parowar, Tandoor, a także kawiarnia Kofik, która zazwyczaj ma kilka propozycji wegańskich wypieków. W Wiśniowym Piecu jest możliwość zamienienia sera na jego roślinny odpowiednik.
Lepiej sytuacja ma się z propozycjami wegetariańskimi. W większości punktów gastronomicznych znajdziemy przynajmniej jedno danie bezmięsne, natomiast nie daje to wegetarianom pola do wyboru.
Zazwyczaj potrawy wegańskie i wegetariańskie są odpowiednio oznaczone w menu, chociaż wynikają z tego czasem nieporozumienia w postaci dań rybnych znakowanych jako bezmięsne. Klienci muszą wtedy pytać obsługę o szczegóły potraw lub "na własną rękę" sprawdzać skład. Poprawne oznaczenie jest istotne zwłaszcza w przypadku alergików.
Olsztyn to miasto zieleni - mamy Olsztyn Green Festival, zielone autobusy i tramwaje oraz otaczające miasto lasy. W ofercie gastronomicznej brakuje natomiast elementu, który spójnie odzwierciedlałby zielony charakter miasta.
Czy stolica Warmii i Mazur nadrobi tę kulinarną zaległość?
Komentarze (7)
Dodaj swój komentarz