Data dodania: 2005-02-01 00:00
Ostatnia aktualizacja 2014-07-15 13:19
Życiowa szansa
Konserwator, bileterka-szatniarka, opiekun medyczny, goniec - w takich zawodach bezrobotni podopieczni CIS zaczynają dziś 10-miesięczne szkolenia zawodowe w firmach i instytucjach miejskich.
Magdalena Świerżewska ma 46 lat. Od dziewięciu lat, z niewielkimi przerwami na dorywcze zajęcia, jest bez pracy. Dwa miesiące temu wspólnie z dwudziestką innych bezrobotnych znalazła się w drugiej edycji programu, który realizuje Centrum Integracji Społecznej przy al. Wojska Polskiego.
- To chyba jest coś, co spotkało mnie w nagrodę - twierdzi pani Magdalena.
Od dzisiaj Magdalena Świerżewska wspólnie z siedmioma innymi uczestniczkami CIS rozpocznie szkolenie.
- Przez 10 miesięcy będę szkolić się i pracować jako opiekunka medyczna w Niebieskim Parasolu - mówi pani Magdalena.
Bloki zawodowe, jak fachowo nazywa się szkolenia, rozpocznie w prywatnych firmach i miejskich instytucjach 21 osób.
- Udało nam się znaleźć bezrobotnym pracę w takich zawodach, jak konserwator, pracownik gospodarczy, bileterka-szatniarka, magazynier, a nawet goniec - wylicza Katarzyna Zbrzyzna, szefowa CIS. - Do współpracy pozyskaliśmy Miejski Ośrodek Kultury, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, planetarium, Urząd Miasta, Dom Pomocy Społecznej i Warmińsko-Mazurski Bank Żywności. Jestem niezmiernie zadowolona, że te instytucje i firmy zgodziły się pomóc naszym kursowiczom w wychodzeniu z zaklętego kręgu bezrobocia.
Jak mówi Katarzyna Zbrzyzna, bloki zawodowo-szkoleniowe będą trwały trzy dni w tygodniu po osiem godzin. Pozostałe dwa dni podopieczni spędzą w CIS, uczestnicząc m.in. w terapii. Za swoją pracę dostaną 80 proc. zasiłku dla bezrobotnych.
- A jeśli się sprawdzą przez dziesięć miesięcy, to mają szansę na stałe zatrudnienie - dodaje Katarzyna Zbrzyzna.
38-letnia Anna Masiulaniec, która jest bezrobotna od 1990 roku, będzie teraz gońcem, odpowiedzialnym za dostarczanie dokumentów między urzędami.
- Będę raczej chodzić wszędzie na piechotę - planuje. - No, chyba że będzie daleko, to podjadę autobusem. Nie boję się tej pracy, bo w młodości byłam już gońcem. Zajęcia grupowe, które mieliśmy przez ostatnie dwa miesiące, mocno podniosły mnie na duchu.
Z optymizmem do sprawy podchodzą też szefowie instytucji, które włączyły się do akcji.
- Będzie to z pożytkiem i dla naszej firmy, i dla tych ludzi - uważa Jacek Szubiakowski, dyrektor planetarium, gdzie pracować będą dwie osoby z CIS. - Warto dać im szansę.
W podobnym tonie wypowiada się też Marek Borowski, szef WM Banku Żywności, u którego pracuje już trójka podopiecznych CIS.
- Jestem z nich zadowolony - mówi Borowski. - Sprawdzili się, więc raczej bez obaw przyjmę następne dwie osoby.
Jacek Niedźwiecki
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz