Gdyby mało było nieudolności i kolesiostwa, których nie brak było przed pandemią, teraz dochodzą jeszcze absurdalne procedury odcinania personelu po potencjalnym kontakcie z zarażonym. Wyobrażacie sobie, jak tragiczne w skutkach jest np. zablokowanie karetek obsługujących cały Ursynów (wiele miast jest znacznie mniejszych niż ta jedna dzielnica!) na dobę? Albo gdy człowiek Z ZAWAŁEM jeździ kilka godzin od szpitala do szpitala, bo COVID ważniejszy, niż jego życie? Teraz pomnóżmy taką tragedię przez ilość podobnych przypadków w ciągu 2 lat w całym kraju… DRAMAT.
Ile osób przez to umrze? Kto za to odpowie? https://bialczynski.pl/2021/09/27/ratownik-medyczny-pokazuje-jak-ogromna-jest-skala-kryzysu-w-ochronie-zdrowia-w-jakiej-patologii-funkcjonujemy-przy-okazji-covidu/
Odnośnie Państwowego Ratownictwa Medycznego sprawa nie wygląda tak jak ją przedstawiają w telewizorni. Przedstawię ją z własnego podwórka. Wiemy , że ratownicy domagali się podwyżek…ratownicy kontraktowi oczywiście czyli najemni pracownicy. Etatowi pracownicy zarabiają w granicach 4000-4800 (co daje stawkę godzinową netto 24-28 zł) w zależności od wykształcenia i funkcji np ratownik med. kierowca. Jak wiadomo od listopada 2020 do czerwca 2021 płacono pracownikom służby zdrowia bezpośrednio stykającymi się z chorymi na covid-19 dodatkową pensję w przypadku ratowników kontraktowych i lekarzy dodatkowa płaca do wysokości 15 000 złotych. „Covidowego” już nie płacą ale w konsekwencji wyższych zarobków etatowi wskoczyli na wyższy próg podatkowy co skutkuje wypłatą średnio mniejszą o 800-1000 złotych.
Nie dotyczy to ratowników kontraktowych. Kontraktowi , którym godzin było ciągle mało , pracowali po 300- 370 godzin w miesiącu, po to by oprócz wypracowanej płacy zgarnąć 15 000 złotych. W efekcie zarabiali około 22-26 tys zł brutto , czyli w ciągu tych 8 miesięcy zarabiali około 150 -200 tys zł brutto co umożliwiało strajkowanie bez oglądania się na nikogo nawet do końca roku . Etatowi nie zbliżą się do takich pieniędzy pracując nawet na dwa etaty czyli po nad 320 godzin jak kontraktowi, dysproporcja oczywista. Kontraktowi domagali się podwyżek bo chcieli zarabiać jak etatowi –> to jawna kpina , gdy proponowano im etaty tak jak wykrzykiwali w mediach …żaden się nie skusił , zarabiali by wtedy mniej niż dotychczas ( mowa o moim podwórku w jednej z białostockich podstacji). A teraz kwiatki takie jak przebite opony samochodu jednego z ratowników , który nie solidaryzował się ze strajkującymi . Ostatniego dnia pracy zmiana kontraktowa spuszcza powietrze z koła karetki, kapturek nie dokręcony , jawna manipulacja , dyżur przejmują etatowi i wyjeżdżają od razu do pacjenta na wezwanie –> to oczywista sprawa prokuratorska narażenie życia, uszkodzenie mienia.
Sprawa zgłoszona dyrektorowi ….zmiana tych dwóch ratowników wraca do pracy od 1 października – bez komentarza. Ratownicy kontraktowi złożyli wypowiedzenie z dniem 1 września. Szykany i groźby pod adresem ratowników kontraktowych nie przyłączających się do strajkujących a przede wszystkim ratowników etatowych i zastraszanie to codzienność. Brak współpracy z kontraktowymi od dłuższego czasu zwiastował to co się później wydarzyło.
Od pierwszego października wracają do pracy….jak oni nam kurwa spojrzą w oczy , nie będzie już żadnej z nimi współpracy. Dodam , że przez wrzesień gdy ich nie było atmosfera w pracy była komfortowa , oczyszczona jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki. Cdn.