Rondo Ofiar Katastrofy Smoleńskiej zmieniono w rondo turbinowe, by upłynnić ruch po zamknięciu ulicy Pieniężnego. Plany okazały się jednak nieskuteczne, a rondo bezkolizyjne, nazywane przez mieszkańców rondem ofiary turbinowej, stało się zmorą kierowców, którzy stoją w gigantycznych korkach na ulicy Artyleryjskiej, czy Schumana.
Dotąd olsztyńscy policjanci chwalili rozwiązanie wprowadzone na tym rondzie. Do zera spadła bowiem liczba wypadków, do których przed zmianami dochodziło niemal każdej doby. Poruszanie się po nowym rondzie wymaga od kierowcy, by jeszcze przed wjazdem na rondo dokonał wyboru właściwego kierunku jazdy. Na samym skrzyżowaniu pojazdy poruszają się już bezkolizyjnie i prowadzone są przez wyniesione wysepki oraz separatory kanalizujące ruch.
Okazuje się jednak, że bezkolizyjne rondo... może być kolizyjne. Do pierwszego, po zmianach, groźnie wyglądającego wypadku doszło wczorajszego popołudnia. Na rondzie zderzyła się osobówka z lawetą, której kierowca najpewniej wymusił pierwszeństwo, co na tym rondzie wcale nie jest nowością. To właśnie tiry i samochody ciężarowe codziennie wykonują tam nieprzewidywalne manewry, gdyż w większości pojazdy te nie mieszczą się w wyznaczonych separatorami kanalizującymi ruch pasach.
Bezkolizyjność tego ronda stała się więc mitem podobnie jak jego funkcja upłynnienia ruchu.
Jaki los czeka to rondo? Drogowcy twierdzą, że zdają sobie sprawę z trudności, które spotykają kierowców i zamierzają przebudować rondo. Póki co to jedynie obietnice ogłoszenia przetargu na projekt przebudowy, który zakładałby budowę jeszcze jednego pasa na ulicy Artyleryjskiej i Schumana, by mogły zostać wprowadzone prawoskręty.
Tymczasem kierowcom pozostaje zachować cierpliwość i ostrożność.
Komentarze (3)
Dodaj swój komentarz