Pierwotnie rozprawa miała odbyć się w środę, 15 lutego. Oskarżony nie stawił się jednak w sądzie. Powodem była śmierć bliskiej osoby. Rozprawa została przeniesiona na 27 lutego. Kozanecki, nie przyjechał sam - towarzyszyło mu dwóch, młodych mężczyzn, których głównym zadaniem była ochrona oskarżonego przed pytaniami mediów.
Oskarżony przez prokuratora o umyślne naruszenie przepisów ruchu drogowego i doprowadzenie do śmiertelnego w skutkach wypadku adwokat odmówił składania wyjaśnień. Udzielał odpowiedzi jedynie na pytania sądu i swojego obrońcy.
W trakcie rozprawy twierdził, że jechał z przepisową prędkością i nie zjechał na przeciwległy pas ruchu. Dowodem miał być system aktywnego pasa ruchu, który ma wskazywać, ze nie przekroczył on osi jezdni. Powiedział także, że nie pamięta, co działo się tuż przed wypadkiem.
- Z racji tego, że mamy bardzo znikomą, a w zasadzie zerową możliwość dowodową, nie zdziwiło mnie dzisiejsze wyjaśnienie oskarżonego - mówił po rozprawie pełnomocnik rodzin ofiar wypadku, mecenas Karol Rogalski.
Do podważenia usprawiedliwień sprawcy wypadku pełnomocnik rodzin ofiar wykorzystał wydruki rozmowy z komunikatora internetowego między żoną oskarżonego a jej znajomą, z której wesela wracało małżeństwo. Zapis ma przeczyć wyjaśnieniom oskarżonego.
- Wobec tego, że nie mamy żadnych osób, które mogłyby procesowo składać zeznania, to wskazana przeze mnie pani jest jak najbardziej osobą, która może podać sądowi okoliczności dotyczące stanu psychicznego i emocjonalnego, który w tamtym czasie panował w pojeździe - wyjaśniał mecenas.
Oskarżony mówił także o "fali nienawiści", przez którą musiał zacząć leczenie psychiatryczne. Według siostry jednej ze zmarłych w wypadku kobiet, pani Teresy, ma to na celu złagodzenie potencjalnej kary.
- To jest ściema. Tak wykazywały badania, komisja wykluczyła jakąkolwiek chorobę. Chce w ten sposób zrobić z siebie ofiarę, przecież to widać - tłumaczyła kobieta.
Podczas pierwszej rozprawy, na której nie stawił się oskarżony, reprezentujący go mecenas Kazimierz Pawelec wnioskował o poszerzenie składu sędziowskiego mającego rozpatrywać sprawę oraz wyłączenie jawności tej części procesu, w której Kozanecki miałby składać wyjaśnienia. W trakcie niejawnego posiedzenia sąd oddalił te wnioski, którym przeciwni byli prokurator oraz oskarżyciele posiłkowi.
Sprawa wypadku pod Barczewem stała się znana w całym kraju, gdy adwokat opublikował w sieci nagranie, w którym stwierdził, że pojazd, z którym zderzył się prowadzony przez niego mercedes był "trumną na kółkach". Niedługo później przeprosił za swoje słowa, publikując komentarze dotyczące m.in. Wydziału Karnego Sądu Apelacyjnego w Łodzi - za co w styczniu został ukarany grzywną. Więcej w artykule Sprawca głośnego wypadku pod Barczewem, adwokat Paweł K. z Łodzi ''przejechał się'' na obrazie sądu.
Termin następnej rozprawy został wyznaczony na 10 maja. Sąd chce wówczas przesłuchać świadków zgłoszonych w akcie oskarżenia.
Komentarze (32)
Dodaj swój komentarz