Wyjeżdżając z przysklepowego parkingu na ulicy Kołobrzeskiej, należy skręcić w prawo, w kierunku skrzyżowania z ulicą Dworcową. Kierująca srebrnym oplem za wszelką cenę postanowiła jednak jechać w lewo, w stronę ul. Leonharda. Takiej możliwości nie dopuszczał poziomy znak drogowy P-4, czyli podwójna ciągła. Przepisy mówią jasno, że znak „rozdziela pasy ruchu o kierunkach przeciwnych i oznacza zakaz przejeżdżania przez tę linię i najeżdżania na nią”.
Zadanie, którego podjęła się kierująca oplem było nie tylko nieprzepisowe, ale też karkołomne. O tamtej porze ulica Kołobrzeska była ruchliwa, a wjazd na przeciwny pas dodatkowo blokował szpaler aut, stojących w korku. Wykonanie bezprawnego manewru przeciągało się, co zirytowało kierowcę stojącego za kobietą.
- W którą stronę jedziesz?! - zdenerwował się mężczyzna. Po odczekaniu kilku chwil wysiadł z auta i ruszył do kierującej.
Reprymenda nie przyniosła skutku. Mężczyzna wrócił do swojego wozu, a kobieta nadal próbowała skręcić w lewo. Na nic zdało się trąbienie. Mężczyzna ponownie przespacerował się do kierującej oplem, jednak i to nic nie dało. Kobieta postanowiła przeciskać się na „na żyletki” między autami, aby tylko sfinalizować swój chytry plan.
- Nie mogę... Co za ameba – skwitował postępowanie niesfornej pani pasażer mężczyzny, który nagrał całe zajście.
Komentarze (14)
Dodaj swój komentarz