Data dodania: 2006-07-28 00:00
Ostatnia aktualizacja 2014-07-15 13:42
Była główna konserwator przyrody: żal mi było tej skarpy
Była wiceminister ochrony środowiska Ewa Simonides buduje dom na malowniczej skarpie, niedaleko źródeł Łyny. Maria Mellin, wojewódzki konserwator przyrody, przyznaje, że to zniszczy walory krajobrazowe miejsca, ale sama się na to zgodziła.
Dom prof. Ewy Simonides, byłej wiceminister i głównej konserwator przyrody w rządzie Leszka Millera będzie zbudowany z drewnianych bali i pokryty dachówką. Na razie robotnicy robią wykop pod fundamenty. - Chcę się wynieść z miasta i tam zamieszkać, bo to wyjątkowo piękna okolica - mówi Ewa Simonides.
Kilkanaście metrów dalej jej sąsiad Robert Wołosiuk już buduje dom z pustaków. - To miejsce jest dla mnie rajem - przyznaje Wołosiuk. - Przyjeżdżam tu od kilkunastu lat i marzę, by mieszkać w Brzeźnie na stałe. Już nie mogę się doczekać.
Brzeźno Łyńskie to niewielka, urokliwie położona nad Łyną wieś w gminie Nidzica. Mieszka w niej zaledwie kilka rodzin autochtonów, większość miejscowych sprzedała swoje domy ludziom z całej Polski. Wieś nie ma aktualnych planów zagospodarowania przestrzennego. Ci, którzy chcą się tam budować, indywidualnie w gminie Nidzica ustalają warunki, na jakich mogą postawić dom. Uzyskanie pozwoleń nie jest łatwe, bo to obszar chronionego krajobrazu Puszczy Napiwocko-Ramuckiej - wojewoda warmińsko-mazurski nadał tym terenom taką rangę ze względu na wyjątkowe walory krajobrazowe i przyrodnicze miejsca. Swoje gniazda mają tam rzadkie gatunki ptaków, m.in. derkacz, jarząbek, gąsiorek.
- Dlatego wydając decyzję o warunkach zabudowy prosimy o opinię wojewódzkiego konserwatora przyrody. Jego głos jest dla nas decydujący - mówi Halina Wyszyńska, inspektor ds. ochrony przyrody w gminie Nidzica.
Prof. Simonides buduje dom na stromej skarpie na uboczu wsi - w leżącej u jej stóp rozległej dolinie są dwa stawy i Łyna wpadająca do jeziora Kiernoz. Obok las. Dlaczego gmina na to pozwoliła? Halina Wyszyńska tłumaczy, że konserwator Maria Mellin pozytywnie zaopiniowała wydane przez gminę warunki zabudowy.
"Inwestycja (...) nie wpłynie negatywnie na cele ochronne, a w szczególności nie naruszy spójności krajobrazowej systemu obszarów chronionych" - czytam w opinii konserwator Mellin.
- Tak napisałam, ale opierałam decyzje na nieaktualnych mapach tego terenu, które dostałam z gminy Nidzica - broni się Maria Mellin. - Nie było na nich zaznaczonych stawów, a tylko leżąca znacznie dalej od budowy Łyna. Przez to moi urzędnicy nie mogli wiedzieć, jak rzeczywiście wygląda ten teren. Gdyby mapy odzwierciedlały prawdę, nie zgodzilibyśmy się na budowę.
Maria Mellin zobaczyła to miejsce już po wydaniu decyzji. - Nie wiedziałam, że tam jest tak ładnie - przyznaje szczerze.
Uspokaja, że przyrodzie nie dzieje się krzywda, bo na skarpie nie żerują ptaki ani nie mają gniazd. Mówi, że ucierpią jedynie walory widokowe.
- Jak skończymy inwestycję, będzie ładnie - pociesza Wołosiuk.
- Żal mi tej skarpy ale jak nie ja, to kto inny by tam budował - mówi prof. Simonides. - Ja przynajmniej zadbam o to, by ten dom był wkomponowany w otoczenie. To, że nikt nie dba o to, by powstające tu domy pasowały do zabudowy wsi, jest dla mnie większym zmartwieniem niż rozkopana skarpa.
Wiktor Chruściel, mieszkaniec okolicy, który był właścicielem skarpy, przyznał, że wydzielił z niej osiem działek. Wszystkie są już sprzedane. - Zainteresowanie było ogromne, bo ludzie chcą mieszkać na odludziu, w czystym, chronionym krajobrazie - przyznaje.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz