Nietypowa historia rozpoczęła się w środę, 5 czerwca, gdy z jednej z posesji na Jarotach uciekł czarny labrador, który wybiegł przez otwartą bramę. Właściciele zwierzęcia natychmiast rozpoczęli jego poszukiwania. Pomogli im sąsiedzi, a sprawa została ogłoszona na portalu społecznościowym.
Następnego dnia do właścicieli zadzwonili dwaj mężczyźni, którzy poinformowali ich, że pupil jest cały i zdrowy, jednak za jego zwrócenie zażądali pieniędzy. Kobieta była gotowa zapłacić im kilkaset złotych, jednak taka suma nie zadowalała mężczyzn. Mężczyźni oznajmili, że chcą równo tysiąc złotych.
Oszuści grali na emocjach właścicielki labradora. W rozmowie dodali, że szkoda by było, żeby psu coś się stało, jeśli kobieta nie wypłaci im żądanej sumy. Jednak ta nie straciła zimnej krwi i o wszystkim opowiedziała policji. Funkcjonariusze razem z nią pojechali na ul. Sielską, gdzie kobieta umówiła się z oszustami na jednym z parkingów. Na miejscu olsztyńscy wywiadowcy zauważyli zaparkowanego citroena berlingo, z okna którego wyglądał pies.
Policjanci natychmiast obezwładnili mężczyzn i odebrali im zwierzę. Okazało się, że mieszkańcy województwa podlaskiego przez jeden dzień przetrzymywali psa na wynajmowanej stancji. Na szczęście labrador cały i zdrowy trafił do swojej pani.
20-latek i 30-latek wkrótce staną przed sądem. Grozi im kara do 8 lat więzienia.
Komentarze (3)
Dodaj swój komentarz