Nakaz usunięcia monumentu, pierwotnie nazwanego pomnikiem Wdzięczności Armii Czerwonej, wydał wojewoda warmińsko-mazurski, Artur Chojecki. Od decyzji odwołało się miasto Olsztyn. Minister kultury w sporze na linii wojewoda-prezydent Olsztyna przyznał rację wojewodzie. Pomnik, pomimo rygoru natychmiastowej wykonalności, nadal jednak stoi w centrum Olsztyna.
- Mamy dzisiaj taką sytuację, że prezydent Olsztyna podejmuje pozorne działania albo wcale ich nie podejmuje – w piątek (30 czerwca) powiedział na antenie RMF FM, Chojecki. - Od ponad tygodnia plac już nie jest w rejestrze zabytków i żadnego ruchu ze strony pana prezydenta nie było – dodał.
We wrześniu ubiegłego roku pomnik został wykreślony z rejestru zabytków decyzją Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W czerwcu br. wojewoda poinformował natomiast o zdjęciu ochrony konserwatorskiej z placu, na którym stoi kontrowersyjna konstrukcja (''Nic nie stoi na przeszkodzie, by szubienice zniknęły''. Jest decyzja konserwatora zabytków). 19 czerwca obecny w Olsztynie minister kultury, Piotr Gliński, zaapelował od prezydenta miasta o „jasne decyzje w sprawie pomnika”. Tych na razie brakuje.
Wojewoda upomniał więc formalnie prezydenta Grzymowicza. Jeśli nadal nie będzie działań Chojecki zapowiada użycie kolejnych narzędzi wynikających z prawa administracyjnego. Chodzi m.in. o grzywny. - Po dwóch grzywnach będziemy mogli sami, na koszt miasta, usunąć "szubienice" z przestrzeni publicznej i przekazać do muzeum – zapowiedział w rozmowie z RMF FM.
Tymczasem w Olsztynie na jednym z budynków mieszkalnych przy al. Sybiraków pojawił się baner Instytutu Pamięci Narodowej. Widzimy na nim jeden z pylonów „szubienic”, w który wpisany jest żołnierz radziecki.
- Wkroczyła Armia Czerwona. Palili, zabijali, rabowali, robili, co im się podobało
- czytamy na instalacji.
Całość wieńczy retoryczne „czy mamy być za to wdzięczni?”.
Komentarze (82)
Dodaj swój komentarz