Fachowców brakuje, a spowodowane jest to m. in. coraz częstszą likwidacją szkół zawodowych oraz słabą motywacją uczniów. Większość młodych w ostatnim czasie zdecydowała się na studia, jednak to właśnie praca rzemieślnicza jest w stanie zapewnić o wiele szybciej lepsze zarobki niż ukończenie studiów.
Wśród profesji z deficytem kadrowym, których pensja, wedle analiz jednej z olsztyńskich agencji pracy, nie przekracza 4 tys. zł netto miesięcznie znaleźli się: stolarz (ok. 3,5 tys. zł netto), murarz (ok. 3,7 tys. zł netto). Natomiast nieco więcej zarobią brukarz, spawacz, dekarz oraz ślusarz (ok. 4 tys. zł netto). Ponad tę kwotę zarobi chociażby elektryk (4,1 tys. zł netto), a także betoniarz, cieśla, tynkarz i operator maszyn budowlanych (4,3 tys. zł netto) oraz monterzy konstrukcji budowlanych (4,5 tys. zł netto). Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego średnie zarobki olsztynian wynoszą 4354 zł netto miesięcznie.
Rosnący popyt na wyżej wspomniane zawody powoduje, że szansa na wzrost wynagrodzeń jest niezwykle wysoka, co jest zauważalne już teraz. Każdy, kto w ostatnim czasie zamawiał meble na wymiar, czy szukał brukarza albo dekarza wie, jak wysokie potrafią być ich stawki. To zdecydowanie powinno przełamać niechęć młodych, dla których niewystarczające zachęty finansowe są powodem wyboru innych ścieżek kariery.
Ze względu na zapotrzebowanie pracowników w tych zawodach oraz modę na rzemiosło jest szansa na bardzo duży wzrost wynagrodzeń w ciągu kilku najbliższych lat, więc braki kadrowe będą stale uzupełnianie.
- Największy problem jest z pozyskaniem młodych pracowników, którzy chcieliby pracować za wysoką stawkę już na samym początku. Ciężko jest zapewnić niedoświadczonej osobie wynagrodzenie, które często dopiero przysługuje pracownikom z długim stażem. Chociażby w branży budowlanej jest bardzo dużo ogłoszeń o pracę, jednak chętnych jest naprawdę mało - powiedział nam jeden z pracowników olsztyńskiej firmy budowlanej.
Komentarze (35)
Dodaj swój komentarz