Pomijając fakt, iż przetarg może być jeszcze oprotestowany, jak to zdarzyło się już wcześniej, sama budowa pozostawia wiele wątpliwości. Wielu specjalistów polskiego lotnictwa ostrzega, że w naszym kraju powstaje za dużo portów lotniczych. Część z nich dostaje dofinansowania unijne (choć przykład lotniska w Gdyni jest już przeciwny). Nikt jednak nie zapewnia, że porty lotnicze w Radomiu, Olsztynie, Białymstoku zarobią na siebie. W takim przypadku koszty utrzymania, prestiżowej, inwestycji musi na siebie brać samorząd wojewódzki. I nie ma szans by na utrzymanie lotniska dołożył budżet centralny. Warszawa działa tu na zasadzie (chyba słusznej!) „chcieliście to macie”. Pierwsze doświadczenia lotniska w Radomiu pokazują, że pasażerowie niekoniecznie chcą wybierać małe porty lotnicze. Bo zawsze stamtąd jest drożej. A drożej jest dlatego, gdyż linie lotnicze mają stamtąd mniej pasażerów. I kółko się zamyka. Tym sposobem bilet lotniczy z małego lotniska do jakiejś europejskiej metropolii kosztuje średnio o co najmniej 50 – 60% więcej niźli z Warszawy czy Gdańska.
Oczywiście można zakładać, że port lotniczy w Szymanach dostanie od samorządu wojewódzkiego dotację na samo funkcjonowanie. Tak się dzieje choćby ostatnio w Bydgoszczy. Ale czy budżet Warmii i Mazur wytrzyma dotacje, które musiałyby iść w miliony. Tym bardziej, że przecież zbliża się także finał budowy term lidzbarskich, które, by funkcjonować, będą musiały …podgrzewać wodę. A to nie są tanie rzeczy – jak mawiał pewien klasyk, ze znanego serialu. Tyle, że autor tych słów, Ferdynand Kiepski, jest z Wrocławia, a lotnisko ma być pod Olsztynem. Może więc władze samorządowe województwa nie podzielą opinii króla bezrobotnych, z odległego miasta i znajdą środki na dofinansowanie funkcjonowania Szyman. Może też nasze, regionalne, lotnisko nie podzieli losu „portów lotniczych” w Zielonej Górze czy Radomiu – praktycznie porzuconych przez wszystkich poważnych przewoźników. Bo jak nie, to znów okaże się, iż najważniejszymi pasażerami latającymi z i do Olsztyna są jacyś … talibowie.
Krzysztof Szczepanik
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz