Czesław Jerzy Małkowski jest oskarżony o molestowanie urzędniczek olsztyńskiego ratusza i o gwałt na jednej z nich. Proces prowadzony jest od 2011 roku za zamkniętymi drzwiami. Do samego molestowania miało dochodzić jednak w latach 2001-2004. Z tego też okresu pochodzi akt oskarżenia, którego skany pojawiły się w sieci tuż przed drugą turą wyborów samorządowych, które miały miejsce w minioną niedzielę. Na swoim blogu skany umieścił dziennikarz śledczy Mariusz Kowalewski. Wtedy też opinia publiczna zwróciła uwagę na fakt, iż skoro do molestowania miało dochodzić w 2001-2004 roku to oznacza, że zarzuty przedawniły się. Zgodnie z literą prawa zarzuty o molestowanie przedawniają się po 10 latach.
- W styczniu 2011 roku Prokuratura Okręgowa w Białymstoku wysłała do sądu akt oskarżenia przeciwko byłemu prezydentowi Olsztyna. Dlaczego dopiero po trzech latach? Jak twierdzą moi informatorzy z organów ścigania sprawa nie była prosta. Wymagała przygotowania opinii i przesłuchani wielu świadków. Duża ich część była zgłaszana przez obronę i miała świadczyć na korzyść byłego prezydenta. Lista świadków już na etapie prokuratorskiego śledztwa spuchła do 157. Prokuratura też czekała na odpowiedzi od operatorów GSM na temat telefonów komórkowych. Ustalano ich właścicieli, sprawdzano bilingi. To trwało. Sam załącznik aktu oskarżenia w którym spisane są dowodowy załączone do sprawy liczy ponad 11 stron.Przed sądem sama sprawa ruszyła dopiero w październiku 2011 roku. Na pierwszej rozprawie Małkowski zażądał by były one prowadzone w jego obecności. To też nie pomogło w szybkim osądzeniu sexafery. Był bowiem okres, że przez trzy miesiące ze względu na stan zdrowia oskarżonego nie odbywały się rozprawy. Później nie można było przesłuchać biegłej z Poznania, która odmawiała przyjazdu do Ostródy ze względu na stan zdrowia. Obrona składała wnioski o przesłuchanie kolejnych świadków. Sąd musiał powtórzyć jedną z opinii biegłych. Czas przedawnienia niestety cały czas leciał. Jeden z zarzutów przedawnił się na początku 2013 roku, drugi w maju 2014 roku - mówi nam wspomniany dziennikarz śledczy Mariusz Kowalewski, który w 2008 roku w ''Rzeczpospolitej'' pisał o molestowaniu urzędniczek ratusza.
Jak twierdzi obrońca Czesława Jerzego Małkowskiego – w interesie jego klienta nie jest umorzenie sprawy ze względu na przedawnienie.
- Oskarżonego nie interesuje umorzenie sprawy ze względu na przedawnienie. Z punktu widzenia osoby oskarżonej nie jest to decyzja korzystna, bo pozostaje wątpliwość, czy czyn miał miejsce. My twierdzimy, że czynu nie było – powiedział w wywiadzie dla Radia Olsztyn Ryszard Afeltowicz.
Komentarze (11)
Dodaj swój komentarz