Każdego dnia dziesiątki tysięcy mieszkańców os. Generałów, Jarot czy Pieczewa dojeżdża do centrum czy na Kortowo. Główne drogi dojazdowe (al. Sikorskiego i ul. Krasickiego) są zakorkowane. Trochę poprawiła się sytuacja osób korzystających z komunikacji miejskiej, mimo to nadal wielu mieszkańców woli podróżować samochodami. A tych w dalszym ciągu przybywa.
Jednym z ułatwień miało być przedłużenie ul. Wilczyńskiego do al. Warszawskiej. Piszemy miało być, bo rozmowy nt. tej inwestycji trwają od lat. Oczywiście nic nie jest przesądzone, tylko na obecną chwilę brakuje pieniędzy.
Druga sprawa to kwestia działek – niektóre tereny, na których ma powstać arteria, należą do uniwersytetu. Miasto chce je wymienić za grunty przy szpitalu uniwersyteckim. Na razie w planach ratusza jest przygotowanie dokumentacji projektowej.
– Ponownie ogłosiliśmy przetarg, ponieważ poprzednim razem nie został rozstrzygnięty – poinformowała nas Marta Bartoszewicz, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Olsztyna.
Gdy dokumentacja będzie przygotowana, wtedy ratusz postara się o uzyskanie decyzji ZRID (zezwolenia na realizację inwestycji drogowej).
Obawy przed wydaniem setek milionów złotych na tę inwestycję ma Krzysztof Kacprzycki, do niedawna miejski radny. W rozmowie z nami przyznał, żeby uzbroić się w cierpliwość i zobaczyć jak na ruch na południowych osiedlach wpłynie otwarcie obwodnicy.
– Poczekajmy na otwarcie całej obwodnicy, bo może się okazać, że dojazd do niej z os. Generałów jest na tyle bliski i dobry, że nie potrzeba będzie budować za grube miliony nowej drogi duplikującej obwodnicę – przyznał Krzysztof Kacprzycki.
Zdaniem byłego radnego wystarczyłoby zrobić przedłużenie ul. Popiełuszki do Bukowskiego i wtedy wielu mieszkańców os. Generałów, bez problemu mogłoby wyjechać na obwodnicę.
Ponadto Krzysztof Kacprzycki zauważa, że planowane przedłużenie ul. Wilczyńskiego do al. Warszawskiej wiedzie w dużej części przez tereny podmokłe – gdzie są duże złoża torfu i gytii.
– Wystarczy popatrzeć jakie problemy ma Budimex na krótkim odcinku obwodnicy w pobliżu Bartąga. A w przypadku ewentualnego przedłużenia ul. Wilczyńskiego podmokły teren, w który trzeba by było wbijać pale to odcinek mniej więcej o długości 600-800 m – dodaje były rajca.
Komentarze (14)
Dodaj swój komentarz