Obecnie mamy do czynienia z ogromnym ruchem samochodowym. Pojazdy są odpowiedzialne za wydzielanie znacznych ilości dwutlenku węgla. Prof. Zbigniew Endler podał przykład krajowej 7.
– Droga była przewidziana na przejazd 35 tys. samochodów dziennie, natomiast już w ubiegłym roku były dni, w których jeździło nią ponad 60 tys. pojazdów – wyjaśnił profesor.
Dodał, że my, Polacy, oddychamy powietrzem fatalnej jakości. Aż 10 proc. zgonów związanych z chorobami płuc w Europie miało miejsce w Polsce.
– Trzeba zmienić styl życia i mentalność. Są ludzie, którzy jadą samochodem do sklepu oddalonego o 400 metrów od ich domu – dodał prof. Zbigniew Endler.
Do dyskusji odniosła się Monika Falej z partii Wiosna. Zauważyła, że na Warmii i Mazurach brakuje linii kolejowych i drogowych.
– Nasz region jeżeli chodzi o połączenia komunikacyjne wygląda jak biała plama na mapie Polski. Kiedyś sieć kolejowa w regionie była dobrze zagospodarowana. Jednak lata zaniechań sprawiły, że ludzie odchodzili od tego środka lokomocji. Teraz się tworzy nowe połączenia, ale jest to przynajmniej 20 lat za późno. Trzeba było wcześniej dbać o infrastrukturę i tabor – powiedziała Monika Falej.
Patrząc na historię, Warmia i Mazury miały doskonale rozwiniętą sieć kolejową, jeszcze od czasów, gdy region był częścią Prus Wschodnich. Później niestety infrastruktura stawała się coraz bardziej zaniedbana. Kolejarze jej nie remontowali, bo albo nie mieli pieniędzy, albo priorytetem były bardziej rentowne trasy. Podobnie rzecz się miała z połączeniami. Najpierw zlikwidowano te do małych miejscowości, później do większych. Nawet duże miasta jak Olsztyn straciły wiele połączeń.
– Warmia i Mazury koleją stały i stać będą. Dróg nie ma i nie będzie. Zapomnijmy od tym. Od dawna jestem zwolennikiem hasła tiry na tory. Kolej na Warmii i Mazur potraktowano jak PGR-y, do skasowania. Dosłownie. W tej chwili są plany budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Rząd planuje, aby do CPK dochodziło 10 tzw. szprych komunikacyjnych. Dwie z nich mają połączyć port z Warmią i Mazurami: z Olsztynem oraz Piszem i Giżyckiem. Na spotkaniu w Łomży pytałem się dlaczego nie zostaną przedłużone do granicy, aby zmobilizować biznes do wejścia na tory. Zacznijmy zarabiać wreszcie na logistyce i na tranzycie. Państwo nie zarabia nic na transporcie drogowym, jednocześnie mamy rozjechane drogi. Jesteśmy krajem tranzytowym. Pod tym względem jestem zwolennikiem, żeby poruszać się po regionie koleją a nie samochodami i TIR-ami. Tym bardziej, że samorządowcy z Warmii i Mazur są przeciwni budowaniu tutaj szybkich sieci transportowych, bo takie mamy uwarunkowania geograficzne – wyjaśnił Andrzej Maciejewski, poseł Kukiz'15 i dodał, że rozwój kolei widać w szczególności jadąc trasą Olsztyn-Warszawa.
Monika Falej zgodziła się z przedmówcą w temacie inwestycji w transport kolejowy zamiast w drogowy. Jej zdaniem jak najszybciej trzeba zwiększyć liczbę połączeń kolejowych w regionie, bo niedługo nawet nowe drogi będą w fatalnym stanie.
– Jest to wymóg nie na jutro, tylko na wczoraj. W przeciwnym wypadku nic z dróg nie zostanie. Już przecież powstają pierwsze centra logistyczne pod Olsztynkiem, które jeszcze bardziej zwiększą ruch – dodała Monika Falej.
Inwestycje kolejowe to na pewno świetna wiadomość dla regionu. Jednakże warto pomyśleć o zdywersyfikowaniu środków transportu, co dałoby szersze możliwości podróżowania. Podana przez posła trasa Olsztyn-Warszawa owszem jest bardzo uczęszczana, ale nie powinna być traktowana jako reprezentatywna. Do stolicy można dojechać zarówno koleją, jak i autokarem czy samochodem. Właśnie ta mnogość opcji pozwala na wybranie odpowiedniego dla nas środka lokomocji. Gorzej jest już w przypadku dotarcia do innych miast, nawet do Trójmiasta. Owszem, jeżdżą pociągi i czasem autobusy (2-3 kursy dziennie), pytanie czy jest to wystarczająco? Czy podróżującym do Torunia podoba się to, że nie ma połączeń autobusowych? Autokary z Olsztyna dojeżdżają do Golubia-Dobrzynia, albo Brodnicy. Można by było tak wymieniać i podawać przykłady jeszcze mniejszych miejscowości, w których duża część mieszkańców po zlikwidowaniu najpierw kolei, później połączeń autobusowych, została po prostu trwale wykluczona ze społeczeństwa. Przecież nie każdy ma samochód. A ci, którzy używają go na co dzień, bo muszą, zatruwają środowisko. Ot, taki paradoks.
Komentarze (4)
Dodaj swój komentarz