Niedawno, w artykule pt. „Czy przekop Mierzei Wiślanej ma znaczenie militarne? Ekspertyza rozwiała wątpliwości” pisaliśmy, że przekop nie jest opłacalny z militarnego punktu widzenia, mimo że partia rządząca wygłaszała i takie postulaty.
Teraz mamy wątpliwości czy ten projekt jest opłacalny. Po publikacji poprzedniego tekstu napisał do nas Andrzej Podlaszewski, inżynier z Bydgoszczy, który od kilku lat zgłębia temat przekopu przez mierzeję. Jego zdaniem projekt jest nie tylko nieuzasadniony ekonomicznie, ale wręcz niewykonalny.
– Cały projekt jest nie do zrealizowania, bo nie uzyska się połączenia przez Zalew Wiślany. Dno jest muliste, co można przeczytać w „Atlasie geochemicznym Zalewu Wiślanego” autorstwa Uścimskiego i Zachowicza. Żadne duże statki tam nie wpłyną – przyznał w rozmowie z nami Andrzej Podlaszewski.
Półpłynność i miąższość mulistego osadu poważnie utrudni (prawie uniemożliwi) wykonanie, odmulanie i użytkowanie toru żeglugowego głębokości 5 m. Tym bardziej, że praca sprzętu technicznego i ruch statków będą natleniały i upłynniały konsystencję osadowego depozytu. W upłynnianiu mulistych osadów dominującą rolę będzie pełnił biogaz – produkt biochemicznej przemiany materii organicznej, stanowiący motoryczną siłę rozluźniania struktury depozytu i wypłukiwania z niego koloidalnych i pyłowych części.
Półpłynna i emulsyjna (zawiesinowa) konsystencja mułu koloidalnego-pyłowego nie może być mechanicznie urabiana i usuwana w toku budowy i odnawiania toru żeglugowego, a tym bardziej deponowana w obrębie Zalewu Wiślanego. Płynny refulat musi być lagunowany na lądzie.
– możemy przeczytać w artykule Jana Siuty, który w całości dostępny jest pod tym ADRESEM.
Nasz rozmówca przekonuje, że prace można kontynuować, ale należałoby zrobić korektę – zamiast przekopu, wybudować platformy torowe do przeciągania statków. No i przede wszystkim walczyć o dofinansowanie unijne. Ale trzeba by było ominąć obszar Natura 2000, na którym obecnie prowadzona jest inwestycja. Zdaniem Podlaszewskiego, najlepiej byłoby poprowadzić przekop przy miejscowości Sztutowo do Wisły Królewieckiej.
– Port w mieście to niekorzystna sprawa. Miałem pomysł, żeby port zlokalizować nad morzem, bo nie ukrywam, że taki obiekt jest potrzebny, zwłaszcza Polsce Wschodniej, jednak dużo lepszy pomysł miał pan Sławomir Sajkiewicz, którego koncepcja zakłada zlokalizowanie portu morskiego Elbląg II nad Wisłą (nieopodal miejscowości Przemysław i Dworek) – wyjaśnił inżynier.
Dodał, że w Elblągu mógłby zostać wykonany port postojowy, który pełniłby funkcję turystycznego.
Na mapie Podlaszewski kolorem zielonym zaznaczył Międzynarodową Drogę Wodną E70. W jej skład wchodzą zarówno Nogat, jak i Skarpawa. Szlak mógłby zatem prowadzić przez Malbork, Elbląg do przekopu w Sztutowie lub dalej – w stronę portu Elbląg II a nawet Gdańska.
– Ta trasa wymaga zrobienia tylko kilku przekopów, które są o wiele łatwiejsze do przeprowadzenia, bo są tam inne warunki geologiczne niż nad Zalewem. Tam nie ma mułu i błota. Niemcy robili przekopy Wisły już w XIX wieku – przyznał nasz rozmówca.
I ostatnia, ale bardzo ważna sprawa dotyczy budowy grobli przeciwpowodziowej, która oddzieliłaby Zalew Wiślany od Żuław. Andrzej Podlaszewski zwraca uwagę na to, że nie chodzi o skutki efektu cieplarnianego, ale nawet obecnie groźba zalania tej krainy jest realna.
– Żuławy Elbląskie są zagrożone powodzią. Wystarczy koincydencja dwóch zjawisk – silnych opadów deszczu, które wypełnią jeziora Drużno oraz cofki. Wtedy woda zaleje dwie wioski poniżej poziomu jeziora – powiedział Podlaszewski i dodał, że może zalać większy obszar.
Podobne zdarzenie miało miejsce przeszło 120 lat temu, wczesną wiosną.
To się już kiedyś zdarzyło. 120 lat temu wczesną wiosną przez 80 dni padał śnieg, potem przyszła gwałtowna odwilż. Silny wiatr z północy spowodował zjawisko cofki – Bałtyk wtargnął do pełnych już kanałów i rzek Żuław.
W ciągu kilku godzin poziom wody skoczył trzy metry. Woda wyrwała 150 metrów wałów. Zalane zostały całe Żuławy Elbląskie: 48 tysięcy hektarów urodzajnych pól, wsie, miasta Malbork i Elbląg. Odwadnianie terenu trwało do jesieni. Straty gospodarcze oszacowano na 30 mln marek, czyli tyle, ile miał kosztować długo odwlekany przekop Wisły w okolicach Świbna.
– możemy przeczytać w artykule „Żuławy Wiślane. Zdążyć przed potopem” z portalu Inżynieria.com.
Przypomnijmy, że w lipcu mija kolejny już termin rozpatrzenia przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska odwołania ws. decyzji środowiskowej.
Koszt przekopu Mierzei Wiślanej to ok. 1,8 mld zł.
Komentarze (17)
Dodaj swój komentarz