Data dodania: 2005-06-01 00:00
Czy wstrzymają dostawę leków?
Nasze Centrum Onkologii nie ma pieniędzy na zakup leków. Jest tak dramatycznie, że Janusz Chełchowski, dyrektor polikliniki, pojechał do Warszawy, negocjować z dostawcami przełożenie terminu spłat. Zyskał dwa miesiące.
Szpital przy ul. Wojska Polskiego opłaca bieżące rachunki - ok. miliona zł miesięcznie - ale hurtownicy zaczęli traktować je jako spłatę starych długów. Jednocześnie zażądali pieniędzy za leki dostarczane teraz - np. farmaceutyki stosowane przy leczeniu raka piersi czy przewodu pokarmowego. Zagrozili blokadą dostaw, jeśli szpital nie będzie płacił.
Chełchowski nie ujawnia, ile wynoszą długi szpitala, ale podnosi alarm, że poliklinika nie ma pieniędzy, by jednocześnie je spłacać i płacić bieżące rachunki. Dlatego wczoraj kilka godzin negocjował z dostawcami.
Wynik rozmów nie do końca go satysfakcjonuje. Hurtownicy zgodzili się, by przez dwa miesiące poliklinika płaciła tylko za bieżące dostawy. Później problem wróci. - Mamy za mało czasu, by zorganizować pieniądze - przyznaje Chełchowski.
Dlaczego nie ma pieniędzy na leki? Dyrektor zapewnia, że na onkologii nie zwraca się uwagi na limity, ale leczy wszystkich pacjentów, którzy się zgłoszą.
Poza tym szpital nieustannie bombarduje olsztyński oddział NFZ o dodatkowe pieniądze na leczenie. Grzegorz Adamowicz, rzecznik olsztyńskiego oddziału Funduszu: - Oddziały onkologiczne mają w tym roku kontrakt wyższy o 34 proc. w porównaniu z 2004 rokiem [wzrósł z 12 do 16,15 mln zł - red.]. W tym roku przekazaliśmy już dodatkowo 350 tys. zł. Jeśli wpływ ze składki na ubezpieczenie zdrowotne będzie większy niż się spodziewamy, możliwe będzie podniesienie wysokości kontraktu.
Poliklinika ma też szansę na pomoc w ramach ustawy restrukturyzacyjnej, która właśnie wchodzi w życie. Według niej nowoczesne szpitale, które rokują, że poradzą sobie z finansami, mogą otrzymać z budżetu państwa pieniądze na zwrot wszystkich długów, połowa to będzie nisko oprocentowany kredyt. - Ale tych funduszy nie dostaniemy wcześniej niż za 6-7 miesięcy - ubolewa dyrektor polikliniki.
Co będzie więc za dwa miesiące? - Dopóki nie dostanę pomocy, będę żonglował wydatkami na leki, prąd czy ogrzewanie i płacił tam, gdzie będzie to niezbędne - rozkłada ręce Chełchowski. - Nie dopuszczam myśli, że musielibyśmy wstrzymać leczenie naszych pacjentów.
Janusz Chełchowski
jest dyrektorem Polikliniki MSWiA od sierpnia 2004 r. Przejął szpital obciążony ośmiomilionowym zadłużeniem. Mimo to od stycznia tego roku ruszył tu oddział chirurgii urazowo-ortopedycznej. W tym samym miesiącu zakończył się remont budynku tzw. starej polikliniki. W dwu- i trzyosobowych pokojach leżą tam pacjenci oddziału radioterapii. Liczba łóżek zwiększyła się z 55 do 69.
pepe
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz