Środowy odcinek był dla Hołka ciężki. Miał on wciąż z tyłu głowy wtorkowy odcinek, kiedy w powodu awarii tylnego napędu nie udało się uzyskać dobrego czasu i tym samym zajął 6 pozycję w generalce.
Ekipa przed środowym odcinkiem miała do pokonania 594 km dojazdówki prowadzącej przez Andy. W trudnych warunkach tego etapu, podczas którego trzeba było zmierzyć się z pustynią Atakama, wydmami i palącym słońcem – Hołek nadrobił część strat poniesionych we wtorek i tym samym awansowali w klasyfikacji generalnej rajdu o jedno miejsce.
- Wystartowaliśmy z 12. miejsca i dość szybko dogoniliśmy wolniejsze załogi, jednak w ogromnym kurzu trudno było je wyprzedzić. Przez długi czas blokował nas Van Loon, a potem gdy zbliżyliśmy się do Chabota złapaliśmy kapcia i straciliśmy kilka minut. Gdy już się pozbieraliśmy i odzyskaliśmy dobre tempo w końcówce na dużych wydmach, po jednym ze skoków niestety utknęliśmy w piachu. Szybka akcja, podłożyliśmy plate'y i po jakichś 3 minutach odjechaliśmy. Niestety w samej końcówce podjęliśmy błędną decyzję o forsowaniu ogromnej wydmy, zamiast ją objechać. Straciliśmy na tym chyba z 8 minut, więc na koniec dnia zaliczyliśmy sporą stratę czasową. Pomimo to awansowaliśmy na piąte miejsce w rajdzie, bo nasi rywale mieli jeszcze większe problemy. Taki jest Dakar trzeba jechać swoje, bo wszystko się może zdarzyć – informuje Hołek na swoim fanpage'u.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz