Dziś jest: 21.11.2024
Imieniny: Janusza
Data dodania: 2022-04-15 09:10

Cezary Kapłon

Do odważnych świat należy. Mieszkaniec gminy Gietrzwałd przez cztery miesiące szedł do Hiszpanii

Do odważnych świat należy. Mieszkaniec gminy Gietrzwałd przez cztery miesiące szedł do Hiszpanii
Pan Roman, po ponad 4 miesiącach podróży do Santiago de Compostela, spotkał się ze swoim synem
Fot. Tapicer w podróży - blog

Roman Witt szedł z Olsztyna do Santiago de Compostela szlakiem św. Jakuba. Pokonanie 3844 km zajęło mu ponad 4 miesiące – wyruszył 14 czerwca 2021 roku, a dotarł na miejsce 26 października. – Upały w Polsce były nie do zniesienia. Z kolei, gdy dotarłem do Hiszpanii, ranki powitały mnie temperaturami w okolicach zera stopni – podkreślił pielgrzym.

reklama

Roman Witt jest z zawodu tapicerem. Mieszka w gminie Gietrzwałd. W zeszłym roku odbył podróż życia idąc szlakiem św. Jakuba z Olsztyna do hiszpańskiego Santiago de Compostela.

– Uwielbiam podróże, głównie motocyklem, ale także piesze wędrówki. Rozpocząłem to moje hobby już w latach 90., a pierwszą zagraniczną destynacją był Egipt – podkreślił pan Roman.

Podróżnik postanowił udać się pieszo do Hiszpanii, a w zasadzie do Santiago de Compostela na pielgrzymkę.

– Chciałem podziękować Bogu za piękno tego świata, ale i poznać wspaniałą architekturę Hiszpanii – wyjawił.

Najtrudniejsze dla niego odcinki były te pierwsze, gdy wyszedł z domu, zamknął za sobą drzwi. Przyjechał do Olsztyna i z osiedla Track wyruszył w największą przygodę swojego życia. Ze stolicy Warmii i Mazur dotarł do Gietrzwałdu, a następnie Ostródy.

Później poszło z górki. Przekroczył Wisłę w Toruniu i udał się na południe. Zauważył, że o ile w Polsce szlak św. Jakuba jest dobrze oznaczony (zwłaszcza w większych miastach jak Olsztyn), tak w Czechach, gdyby nie nawigacja w telefonie i kontakt z synem, mógłby łatwo się zgubić.

– Tak naprawdę to syn mnie nawigował i rezerwował noclegi. Mając taką pomoc, wystarczyło tylko iść przed siebie.

Roman Witt pokonywał średnio 30 kilometrów dziennie. Zazwyczaj nocował w hostelach i zajazdach, jednak zdarzało się, że musiał spać na łonie natury.

– Zdarzały się dni, gdy nie miałem co jeść. W Górach Szwarcwaldzkich szedłem przez lasy i rozbiłem namiot na polanie. W nocy nikt mnie nie niepokoił, co jakiś czas obok namiotu przeszły jakieś większe zwierzęta – przyznał pielgrzym.

Im bliżej miejsca destynacji, tym dostrzegł na szlaku coraz więcej osób. We Francji zrobiło już się tłoczno.

Z niektórymi pielgrzymami zawarł znajomość. Pod koniec dnia spotykali się w zajazdach czy hostelach na pogawędki przy kolacji. Ale na dłuższą metę nikt nie łączył się w grupy. A powodów jest co najmniej kilka. Po pierwsze, każdy idzie własnym tempem. Nie musi czekać na innych, czy być dla kogoś obciążeniem.

Tutaj pan Roman podał przykład z Sycylii, gdzie kiedyś poleciał ze swoim kolegą. Wynajęli jeden motor i zwiedzali wyspę.

– Gdyby nie to, że jechaliśmy jednym motocyklem, byśmy się rozstali. Mnie interesowały zabytki, a jego plaża i deska surfingowa.

No i dochodzą do tego wewnętrzne przemyślenia. Każdy podróżnik ucieka własną drogą, zamyka się w sobie, sam na sam kontempluje swoje życie.

Pan Roman ma świadomość tego, że nie każdy może sobie pozwolić na tak długą podróż, chociażby z uwagi na obowiązki służbowe. Ale przypomniał, że szlak św. Jakuba można przejść odcinkami, np. w samej tylko Hiszpanii są różne drogi prowadzące do Santiago de Compostela – przez Madryt, wzdłuż wybrzeża, czy przechodząc przez skąpane w słońcu wyżyny Kastylii.

Co warto zabrać na długą podróż? Oczywiście najważniejsza jest waga przedmiotów. Bezsprzecznie przydaje się powerbank, namiot, druga para butów, 2-3 podkoszulki, tyle samo par majtek i skarpetek.

– Wziąłem zapasowe buty, ale te prawie 4 tys. kilometrów przeszedłem w jednych. Wodę czerpałem ze strumieni, jedzenie kupowałem w wioskach czy miastach – zaznaczył podróżnik.

Dodał, że warto mieć przy sobie i gotówkę, i kartę. Wyliczył, że na jeden dzień potrzebuje ok. 40 euro, ale spotkał na drodze innych pielgrzymów – dwóch młodych ludzi, którzy na dzień przeznaczali 10-15 euro.

Doświadczeni podróżnicy wiedzą, że problemów na trasie się nie uniknie. Pan Roman we Francji nabawił się zatrucia. Wymienia też spuchnięte kolana czy problemy z Achillesem.

– Jedni zawrócą, inni pójdą dalej. Najwspanialszy jest ten moment, gdy mimo trudności osiągasz wyznaczony cel – dodał na zakończenie.

Spotkanie z Romanem Wittem odbyło się w niedzielę w Centrum św. Jakuba w Olsztynie. Oprócz niego, wystąpiła także Edyta Balbuza-Szarota, która zakochała się w Hiszpanii i także przeszła część szlaku św. Jakuba. Pani Edyta jest dyrektorką Szkoły Podstawowej nr 33 w Olsztynie i zagorzałą podróżniczką.

Pan Roman rozbił namiot koło Chocianowa (województwo dolnośląskie) / fot. Tapicer w podróży - blog

Zamek w Lauffen am Neckar (Niemcy) / fot. Tapicer w podróży - blog

Dole (Francja) / fot. Tapicer w podróży - blog

Kolacja po zakończonej pielgrzymce (Santiago de Compostela - Hiszpania) / fot. Tapicer w podróży - blog

Jest i certyfikat pielgrzyma (Santiago de Compostela) / fot. Tapicer w podróży - blog

Źródło: własne / Tapicer w podróży

Komentarze (3)

Dodaj swój komentarz

  • Stas 2022-04-15 17:00:41 188.147.*.*
    Szacun i gratulacje. No i pogodzić to z pracą i życiem rodzinnym też wyzwanie
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 2 0
  • Wier 2022-04-15 13:07:06 77.111.*.*
    Dla mnie szczytem było dotarcie wiele lat temu pieszo do Gietrzwałdu. Trzeba mieć ogromną wytrwałość w dążeniu do celu, wytrzymałość, samozaparcie i wiarę. Podziwiam gościa.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 7 0
  • normals 2022-04-15 10:45:34 31.2.*.*
    Szacun, Panie Romanie!
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 7 0

www.autoczescionline24.pl