Drillowcy to termin pochodzący od drillu, czyli agresywnego podgatunku rapu, pochodzącego z Wielkiej Brytanii oraz Stanów Zjednoczonych. W teledyskach wielu artystów tworzących w tym nurcie widać bardzo specyficzny ubiór, często okraszony logami drogich marek. Inspirująca się tą muzyką polska młodzież wytworzyła subkulturę, w której bardziej niż o sam rap chodzi o ubrania. W serwisie YouTube znaleźć można wiele filmów, gdzie drillowcy prezentują swoje "outfity" - często warte kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Filmy z drillowcami mówiącymi o koszulkach kosztujących tyle, ile przeciętny Polak zarabia w miesiąc stały się bardzo popularne, zwłaszcza wśród młodzieży ze szkół średnich. Nie wszystkich stać jednak na markowe ubrania. Stąd właśnie wzięła się popularność serwisu Pandabuy.
Pandabuy to platforma e-commerce, na której znajdziemy produkty oferowane przez chińskie przedsiębiorstwa. Niesławę zdobyła z powodu łatwości, z jaką można tam znaleźć stosunkowo tanie podróbki markowych ubrań. Na przykład podróbkę kosztujących aż 3,5 tys. zł buty Nike wydane we współpracy ze znanym artystą na stronie znaleźć można było za nieco ponad 100 zł.
Pod koniec marca platforma Pandabuy padła ofiarą cyberataku. Hakerzy wykradli dane 1,3 miliona klientów, wykorzystując luki w interfejsie programowania aplikacji. Informacje, w postaci pełnych nazwisk, numerów telefonów i adresów e-mail, numerów IP oraz adresów zamieszkania znalazły się na forach hakerów. Wśród nich znalazły się także nazwiska znanych polskich raperów i influencerów, którzy chwalili się "markowymi ciuchami".
Kilku polskich internautów stwierdziło, że sam wyciek danych to za mało. Z myślą o daniu "nauczki" kupującym podrobione ubrania powstała "Lista Drillowców", czyli mapa z adresami osób zamawiających z Pandabuy.
Wśród kilkuset tysięcy linijek danych z Polski znalazło się ok. 1730 osób z Warmii i Mazur. Informacje, które znalazły się w dokumencie z polskimi danymi użytkowników Pandabuy wskazują, że w Olsztynie z serwisu korzystało blisko 380 osób. Na wymienionej wcześniej mapie znaleźć można ok. 250 adresów.
Na drugim miejscu znajduje się Elbląg z 200 nazwiskami, a trzecim Ełk, gdzie wyciekło 119 adresów. Pozostałe miasta powiatowe województwa to po kilkadziesiąt osób korzystających z Pandabuy.
Wyciek danych to nie jedyny problem chińskiego serwisu. W piątek (12 kwietnia) do magazynów Pandabuy weszły chińskie służby. Sprawa ma być związana z pozwami, jakie przeciw producentom podrobionych ubrań wniosły oryginalne marki. Choć serwis jest jedynie pośrednikiem, to nadal znajduje się pod baczną obserwacją. Strona wróciła kilka dni temu, nadal nie można znaleźć jednak większości produktów. Część zamówień zostanie zrealizowana, za pozostałe mają zostać zwrócone środki.
Komentarze (18)
Dodaj swój komentarz