Jak zapowiedział prezes partii rządzącej projekt dotyczący zmian w ordynacji wyborczej do samorządów jest już w zaawansowanej fazie. Kaczyński poinformował, że celem jest wprowadzenie takiej uchwały, która sprawi, że już w 2018 roku ci, którzy mają za sobą dwie kadencje, nie będą mogli starać się o reelekcję.
To kontrowersyjny pomysł, który budzi skrajne emocje, szczególnie wśród obecnych burmistrzów, wójtów i prezydentów. O tym, czy tak rozumiany przepis nie będzie działaniem prawa wstecz zdecyduje Trybunał Konstytucyjny.
Pomysł ograniczenia kadencyjności to również ryzyko spadku motywacji samorządowców do pracy w myśl zasady ''bo po co'', skoro brak perspektywy docenienia przez mieszkańców w postaci kolejnego wyboru. To zaś niesie za sobą ryzyko stagnacji polskich gmin.
Jak na pomysł ograniczenia kadencyjności patrzy Piotr Grzymowicz - prezydent Olsztyna, który piastuje to stanowisko od 2008 roku?
- To trochę tak, jakby pytać skazanego na śmierć o moralną ocenę kary śmierci. Dlatego odpowiadam najprostszym pytaniem świata: dlaczego? Jaki jest powód takich decyzji? Jaki jest sens rugowania z życia społecznego i pozbawiania możliwości kierowania samorządem osób kompetentnych, doświadczonych, uczciwych i cieszących się społecznym poparciem. Jeśli ktoś ma wątpliwości co do uczciwości, bo to często przytaczany argument, ubrany w określenia typu „kliki, układy” itp., niech kieruje sprawy do odpowiednich organów ścigania. One są chętne do roboty. Niestety, sądzę, że kadencyjność, zwłaszcza ta lansowana z opcją wsteczną, to próba wyczyszczenia podwórka samorządowego „dla swoich”. „Swoim” oczywiście będzie łatwiej. W moim przekonaniu wylewa się jednak przysłowiowe dziecko z kąpielą. Nie rozumiem, w czyim interesie jest pozbywanie się dobrych urzędników? Samorządu, mieszkańców? I zapewniam, że nie o mnie tu chodzi, bo mam swój wiek i na te sprawy mogę patrzeć z dystansem, ale o tych wszystkich, którzy zostaną nagle wykluczeni i ukarani za to, że poświęcając się pracy samorządowej potracili uprawnienia i wypadną z rynku pracy. Mam świadomość, że wpływ nas - samorządowców na decyzje zmieniające ordynację wyborczą jest mały, bo zawsze można użyć argumentu, że walczymy o „własne stołki”. Jednak warto, żeby wszyscy, którzy mają podnieść rękę za ograniczaniem kadencji w samorządzie dobrze to przemyśleli. Zepsuć jest zawsze łatwiej niż zbudować – komentuje prezydent Piotr Grzymowicz.
Komentarze (3)
Dodaj swój komentarz