Rozporządzenie Ministra Edukacji i Nauki z dnia 4 lutego 2022 weszło w życie wraz z początkiem roku szkolnego 2022/2023 i dotknęło prawie 50 tys. dzieci uczących się niemieckiego jako języka mniejszości w całej Polsce. W dokumencie czytamy, że nauczanie języka mniejszości narodowej, języka mniejszości etnicznej, języka regionalnego będzie prowadzone w wymiarze 3 godzin tygodniowo ale w przypadku uczniów należących do mniejszości niemieckiej – w wymiarze 1 godziny tygodniowo.
- Konferencję w tej sprawie zwołaliśmy już 13 stycznia 2022 roku. Wtedy wydawało nam się, że wprowadzane zmiany będą dotyczyć wszystkich mniejszości narodowych. Okazało się, że najbardziej ucierpiała mniejszość niemiecka. Chcemy zaznaczyć swój głos z Olsztyna i powiedzieć, że nie tylko województwa opolskie i śląskie dotyka ten problem – powiedział Piotr Dukat, przewodniczący Olsztyńskiego Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej.
Piotr Dukat
17 grudnia 2021 roku na posiedzeniu Sejmu przyjmowano projekt budżetu na rok 2022. Przegłosowano wówczas ustawę z poprawką zmniejszającą finansowanie nauki języka niemieckiego jako języka mniejszości narodowych o prawie 40 milionów złotych.
Minister Przemysław Czarnek argumentował, że w Polsce wydajemy 236 mln zł na mniejszość niemiecką i język niemiecki, a w Niemczech (gdzie mieszka 2,2 mln Polaków) nie ma ani jednego euro od rządu federalnego dla mniejszości polskiej.
Do powyższego argumentu na czwartkowej konferencji odniósł się Lech Kryszałowicz, redaktor naczelny niemieckojęzycznego miesięcznika „Mitteilungsblatt”.
- Posłużę się cytatem z ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych z 6 stycznia 2005 roku. Według dokumentu za mniejszość narodową Polska uznaje obywateli polskich, którzy w sposób istotny odróżniają się od pozostałych obywateli: językiem, kulturą, tradycją, a ich przodkowie zamieszkiwali obecne tereny Rzeczpospolitej Polskiej od co najmniej 100 lat. Dokładnie takie same zapisy są w przepisach niemieckich – powiedział Kryszałowicz i podkreślił, że w Niemczech nie ma polskiej mniejszości, która zamieszkiwałaby obecne ziemie naszych zachodnich sąsiadów od stu lat.
Lech Kryszałowicz
- Nie można utożsamiać 2,2 mln Polaków zamieszkałych w Niemczech głównie ze względów zarobkowych z mniejszością niemiecką, która była u nas od dziada pradziada, a której po prostu granice państwa się przesunęły – zakończył.
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek 22 stycznia br. spotkał się z przedstawicielami mniejszości niemieckiej w Polsce. Ze strony ministra padła deklaracja o jak najszybszym przywróceniu obciętych godzin. Na razie jednak szkoły, które prowadzą lekcje języka niemieckiego, jako języka mniejszości narodowej, muszą funkcjonować przy okrojonej liczbie godzin. Uderza to w uczniów, jak też nauczycieli.
- Okrojenie godzin lekcyjnych nie będzie rzutowało dobrze na przyszłość a proszę zwrócić uwagę, że przy jednej godzinie tygodniowo nadal trzeba będzie realizować podstawę programową - powiedział Sebastian Jabłoński, Przewodniczący Mrągowskiego Stowarzyszenia Niemieckiego Miasta i nauczyciel języka niemieckiego. - Nauczyciele mają okrojone etaty, przez co muszą szukać dodatkowej pracy – dodał.
Sebastian Jabłoński
Według danych przedstawionych przez Kryszałowicza w bieżącym roku szkolnym języka niemieckiego, jako języka mniejszości narodowej w szkołach województwa warmińsko-mazurskiego uczy się 2116 uczniów. Najwięcej takich szkół funkcjonuje w powiecie olsztyńskim (18), nidzickim (11) i mrągowskim (6).
Przeciwko redukcji funduszy dla mniejszości niemieckiej opowiada się Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych przy Sejmiku Województwa Warmińsko-Mazurskiego.
- Jest to dyskryminacja obywateli polskich, których przodkowie są pochodzenia niemieckiego – zauważył Jarosław Słoma, przewodniczący komisji. - Ci obywatele stają się zakładnikami gry politycznej, która służy temu, aby zdobyć poparcie środowisk skrajnych, nacjonalistycznych, ksenofobicznych. To jest gra w interesie skłócenia Polski z naszym zachodnim sąsiadem – stwierdził.
Jarosław Słoma
Z inicjatywą zmniejszenia dotacji na naukę języka niemieckiego, jako języka mniejszości narodowej, wielokrotnie wychodził poseł Janusz Kowalski. Pochodzący z Opola polityk argumentuje, że chodzi o zachowanie symetrii w relacjach polsko-niemieckich.
- Wystarczyło widzimisię jednego z posłów, który zaproponował ograniczenie środków finansowych na naukę języka niemieckiego i po tygodniu stało się to prawem – powiedział Wiktor Marek Leyk, Szef Kancelarii Sejmiku Województwa Warmińsko-Mazurskiego.
Wiktor Marek Leyk
I dodał: - Jeżeli tak można regulować stosunki społeczne w Polsce, to znaczy, że za chwilę można tak zrobić z każdym innym językiem, albo każdą grupą, której nie lubimy.
Podobne konferencje przeprowadzane są też w innych ośrodkach, w których mniejszość niemiecka odgrywa znaczącą rolę dla życia społecznego (województwa - opolskie i śląskie). Organizatorzy protestu ilustrują problem za pomocą specjalnych banerów, w których dopytują ministra Czarnka:
1. Co z petycją blisko 15 tysięcy obywateli polskich o zakończenie dyskryminacji dzieci?
2. Co z deklaracją Ministra z 22 stycznia 2023 roku o zakończeniu dyskryminacji dzieci?
3. Co z setkami nauczycieli germanistów, którzy z dnia na dzień stracili pracę?
4. Dlaczego 50 tysięcy dzieci, obywateli polskich, jest w polskim systemie oświaty dyskryminowanych ze względów narodowych?
5. Co z pracą i przyszłością młodych, którym odbiera się prawo do edukacji?
Jak na razie pytania nie doczekały się odpowiedzi.
Komentarze (67)
Dodaj swój komentarz