Tadeusz Baryła z Instytutu Północnego zauważył, że Ukraina została zaatakowana przez Rosję nie dlatego, że chciała wejść do NATO, tylko dlatego, że nie jest w NATO. Już w 2008 roku przygotowano plan działań na rzecz członkostwa.
– Z powodu sprzeciwu Francji i Niemiec ta procedura została odłożona. Potem był Majdan (2012 rok) i procedura została odnowiona, ale już w innym kontekście – zaznaczył Tadeusz Baryła.
Ekspert zwrócił uwagę, że między rokiem 2008 a 2012 Francja i Niemcy zacieśniły z Rosją stosunki gospodarcze i polityczne.
W 2014 roku, po Majdanie, NATO zdecydowało się na plan utworzenia wschodniej flanki. Było to działanie spóźnione wobec sytuacji, jaka miała miejsce w Ukrainie (Rosja zaanektowała Krym i stworzyła dwie „niezależne” republiki w Donbasie).
Tadeusz Baryła dodał, że władze Rosji przyjęły wcześniej doktrynę odzyskania ziem ruskich, na której Putin z Miedwiediewem opierali swoją politykę.
W tym czasie w Polsce zastanawiano się nad tym, czy można poskromić imperialne zapędy Rosji poprzez europeizację jej polityki, kultury i nauki. UE łożyła pieniądze, m.in. na programy: „Polska-Federacja Rosyjska-Obwód Kaliningradzki” czy „Litwa-Federacja Rosyjska-Obwód Kaliningradzki”. Programy te zostały zawieszone – w przypadku Polski mówimy o 96 pozycjach.
Rosja musiała wywołać wojnę
Następnie głos zabrał Wacław Radziwinowicz, były korespondent „Gazety Wyborczej” w Rosji. Jego zdaniem, Władymir Putin nie jest obłąkany, co sugerowały media w wielu zachodnich krajach, a do wojny musiało dojść.
– Prawie do samego końca twierdziłem, że wojny teraz nie będzie – wierząc jednocześnie, że Ukrainy i Białorusi Putin nie odpuści – bo Rosja ma inne narzędzia. Nie wziąłem pod uwagę jednej, bardzo ważnej rzeczy. Do wojny musiało dojść, bo Rosja jest śmiertelnie zagrożona. O tym mówi Putin, a świat to przyjmuje jako przejaw choroby psychicznej. Nie, pozycja Rosji na świecie jest śmiertelnie zagrożona – wyjaśnił Wacław Radziwinowicz.
Jego zdaniem, dystans Rosji Putina do świata rośnie – Związek Radziecki wytwarzał ok. 6 proc. Produktu Światowego Brutto, Putin odziedziczył Rosję z 3,5 proc. PŚB. Dzisiaj ta wartość spadła poniżej 2 proc.
– Lada moment Rosja zostanie zdystansowana przez Indonezję. Dla Rosjanina z jego ambicjami historycznymi to paranoja – zauważył Radziwinowicz.
I dodał: – Rosja przestaje być atrakcyjna dla sąsiadów z powodu swojego zacofania, złego zarządzania. Ona pod rządami Putina nikogo nie przyciągnęła, przeciwnie – odepchnęła wszystkich. Pamiętam 1025-lecie Chrztu Rusi (wydarzenie miało miejsce w 2013 roku), gdy Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini wspólnie świętowali. To była wspólnota. Gdzie to jest dzisiaj?
Wacław Radziwinowicz przypomniał wspólne przejawy przyjaźni rosyjsko-gruzińskiej. Oba narody miały wielki szacunek do siebie. Wszystko skończyło się w 2008 roku, gdy Rosja najechała na Gruzję.
Rosja jako mocarstwo z roku na rok traci.
– Pamiętam, jak Putin doszedł do władzy, świat się chciał z nimi przyjaźnić, biznes do nich szedł. Byli w klubie. Mieli bardzo dużo pieniędzy, ogromne możliwości rozwoju. Stracili ogromną szansę i tracili to z miesiąca na miesiąc. Zostało im jedno – i tego świat nie wziął pod uwagę – armia – podkreślił Wacław Radziwinowicz.
Ekspert zaznaczył, że prawdopodobnie generałom udało się przekonać Putina, że Rosja dysponuje nowoczesnym uzbrojeniem, które przestraszy świat. To przede wszystkim hipersoniczne pociski – Cyrkony, Kindżały (pociski przenoszone przez myśliwce), Buriewiestnik (pocisk manewrujący z napędem jądrowym), rakietowy zestaw bojowy Awangard (rozwija prędkość 21 razy większą od dźwięku) oraz rakieta Sarmat.
– Rosjanie widzą, że ich dawni satelici skłaniają się ku Zachodowi. Z drugiej strony dostrzegają, że są silniejsi od przeciwników. To bardzo proste równanie – teraz jest moment na wojnę. To naród, który myśli imperialnie. I dla Putina to był racjonalny krok – dodał były korespondent GW.
Wszechobecna korupcja
Ekspert podkreślił, że nie do końca wiadomo, na ile ta nowoczesna broń w rzeczywistości istnieje. Ich nowe uzbrojenie, to nie jest broń przewidziana do takiej wojny.
Radziwinowicz dodał, że Rosja ma równie silnego przeciwnika co Ukraina u siebie – to wszechobecna korupcja.
– Rozmawiałem z Czeczenami po I wojnie czeczeńskiej. Zapytałem, jaką rolę odegrała w tym, że wygraliście wojnę, armia rosyjska? Odpowiedzieli: ogromną, bo gdyby nie oni, nie pokonalibyśmy ich armii. Nie mielibyśmy, gdzie kupić broni, żywności. Zaopatrywaliśmy się u armii rosyjskiej – wyjaśnił Wacław Radziwinowicz.
Podobna sytuacja miała miejsce tuż przed tegoroczną inwazją na Ukrainę – wojskowi nie mieli paliwa, zapasów krwi. Radziwinowicz wyjaśnił, że to było dostarczane, ale później zostało rozsprzedane. Wojska mają mapy z 1945 roku. Nie ma łączności satelitarnej.
– W 2008 roku, gdy zaatakowali Gruzję, Sarkozy (ówczesny prezydent Francji) powiedział „stop”, do czego przychyliły się rosyjskie władze. Nakazano odwołanie ataku na Tblisi, ale nie było łączności z generałami. Wojskowi brali komórki od dziennikarzy i łączyli się z Moskwą, żeby się dowiedzieć o odwołaniu ataku na gruzińską stolicę. Nic się nie zmieniło – dodał były korespondent GW w Moskwie.
Mimo tak nieciekawej sytuacji w rosyjskiej armii, Wacław Radziwinowicz jest jednak przekonany, że armia Putina wygra bitwę o Donbas.
– To jest taka masa wojsk pod osobistym nadzorem Putina. Teraz będzie źle – przyznał.
Zapytaliśmy, co się stanie, gdy Rosja wygra. Na to pytanie odpowiedział Tadeusz Baryła. Jego zdaniem Putin chce zająć wschodnią Ukrainę, zapewnić sobie połączenie lądowe z Krymem oraz poprzez zajęcie Odessy, połączenie się z Naddniestrzem (część Mołdawii).
– Skala roszczeń, które pojawiają się w drugiej fali, budzi przestrach. Rosjanie dopiero teraz zdali sobie sprawę, że nie wygrywając tej wojny, de facto ją przegrywają, nie tylko w oczach opinii międzynarodowej. Przegrywają ją na długie lata. Nie będą w stanie przez najbliższe 10-15 lat podjąć kolejnego wysiłku, który gwarantowałby odzyskanie w oczach społeczeństwa rosyjskiego pozycji imperialnej. I to byłaby największa klęska Putina, do której nie może dopuścić – przyznał Tadeusz Baryła.
Wacław Radziwinowicz dodał, że charakterystyczną cechą rządów Władymira Putina jest to, że nie przywiązuje się do planów. Działa, jak mu sytuacja pozwoli. Jeżeli jego wojska nie będą odnosić sukcesów na froncie, zadowoli się Donbasem, lądowym dojściem do Krymu. Na tym może poprzestać. Może także dojść do Dniepru czy nawet zająć całą Ukrainę.
– Wtedy część przyłączy do Rosji, a część podzieli na republiki narodowe, co widać np. w Chersoniu. Bardzo by chciał, żeby ktoś się do niego przyłączył. Kusili Polskę zachodnią Ukrainą. Węgry są chętne, żeby wziąć Zakarpacie, bo mają tam roszczenia terytorialne – wyjaśnił były korespondent.
Wiele zależy od wytrzymałości armii rosyjskiej i od determinacji Ukraińców, którzy wspierani przez Zachód mogą sprawić niespodziankę.
Gospodarka zrujnowana, ale sankcji Rosjanie długo nie odczują
Wacław Radziwinowicz wypowiedział się również nt. sytuacji w obwodzie kaliningradzkim. Jego zdaniem rosyjscy wojskowi mają ochotę zaognić stosunki, z którymś z sąsiadujących krajów NATO. Chcą pokazać, że w rzeczywistości 5 artykuł w rzeczywistości nie działa.
Przypomnijmy, że artykuł piąty mówi, że każdy atak na któregoś z członków NATO, to atak na pozostałych członków Paktu.
– Chcą nas sprawdzić. To może być jakiś rajd na Łotwę, atak na Polskę. W tej chwili chyba najbardziej prawdopodobne jest uderzenie na jakiś transport broni na terenie naszego kraju. Pokazać, że my uderzymy, a wy nic nie zrobicie. Bardzo by to chcieli zrobić, przynajmniej generałowie – uważa Wacław Radziwinowicz.
Bez względu na rezultat wojny Rosja cofnie się w rozwoju gospodarczym do lat 90. Zdaniem Tadeusza Baryły Rosjanom będzie niezwykle trudno wyjść z kryzysu przy wdrożonych sankcjach. Przeciętny Rosjanin jeszcze nie odczuwa skutków wojny, chociaż już zaczęło wszystko drożeć.
– W sklepach – po zmianie wagowej wszystkich produktów, począwszy od chleba, skończywszy na kaszy – ceny są na zbliżonym poziomie, tylko nie za kilogram, a za 375 gramów – zaznacza naukowiec z Instytutu Północnego.
Czy oligarchowie mają rzeczywisty wpływ na działania Władymira Putina? Zdaniem ekspertów nie. Nawet pieniądze, które chętnie wydają, nie są ich, tylko należą do elity władzy. Oligarchowie rzeczywisty wpływ na rządy mieli za czasów Borysa Jelcyna. Gdy nastał Putin, powiedział im: bogaćcie się, ale nie wtrącajcie się do polityki. Michaił Chodorkowski, były prezes Jukosu, nie posłuchał się i skończył w łagrze, a majątek został mu odebrany.
Radziwinowicz zaznacza, że Putin od początku pandemii jest odizolowany od społeczeństwa. Dostęp do niego mają koledzy z dawnych lat i szefowie resortów siłowych.
– To oni kręcą Putinem i robią politykę a nie oligarchowie. Uważam, że przy polityce sankcyjnej atakowanie oligarchów to spory błąd, bo to ich wpycha w Rosję a nie pozwala im wyjść na zewnątrz. Z nimi można się dogadywać, bo oni zaczynają się wyłamywać, są przeciwko wojnie. Należałoby ich jakoś wspierać – przyznał Wacław Radziwinowicz.
Spotkanie odbyło się w siedzibie SSK „Pojezierze” w Olsztynie.
Komentarze (21)
Dodaj swój komentarz