Aby zrozumieć, o co w całej tej sprawie chodzi, należy przypomnieć wydarzenia z kwietnia. Wtedy to Sąd Rejonowy w Bydgoszczy wydał decyzję o przywróceniu sędziego Pawła Juszczyszyna do pracy. Sędzia przyszedł do sądu 19 kwietnia (Sędzia Paweł Juszczyszyn nadal nie może orzekać: ‘’Sędzia Nawacki stoi ponad prawem’’ [ZDJĘCIA]). Pod sądem zebrała się grupa ludzi wspierających Juszczyszyna. Przyszli także policjanci, którzy spisywali zgromadzonych.
– Chodzi o to, że uczestniczyłam w jednym z protestów w spotkaniach z sędzią Juszczyszynem. Przywitałam się z nim. Jestem na każdym proteście przed sądem w związku z obroną Konstytucji czy sądownictwa. Nie uznaję tego, że to jest nielegalne. Policjanci chcieli mnie wówczas wylegitymować, a ja nie pokazałam im dowodu osobistego. Nie dałam się – powiedziała w rozmowie z nami Irena Telesz-Burczyk, aktorka i honorowa obywatelka Olsztyna.
Następnie skontaktował się z nią dzielnicowy. Chciał przyjść do domu, ale odmówiła.
– Nie chcę nikogo wpuszczać do domu. Powiedziałam, że mogę przyjść na komendę, albo niech on przyjdzie do teatru. We wtorek miałam próbę do 14 i umówiliśmy się, że przyjdzie po 14. Poczekałam wraz z mecenas Małgorzatą Lubieniecką do wpół do trzeciej i się nie zjawił – przyznała Irena Telesz-Burczyk.
Dodała, że sprawę prowadzi prokuratura w Elblągu.
– Zapytałam dzielnicowego, skąd prokuratura wie, że byłam na tym proteście, mimo że się nie wylegitymowałam. Odpowiedział, że z prasy.
Przesłaliśmy pytania elbląskiej prokuraturze. Czekamy na odpowiedź.
Komentarze (28)
Dodaj swój komentarz