Wystarczył jeden telefon, aby życie seniorki nagle się zmieniło. Do 89-latki zadzwonił mężczyzna i zachrypniętym głosem oznajmił jej, że jest chory i właśnie przebywa w szpitalu. Po chwili telefon zadzwonił ponownie.
Tym razem po drugiej stronie odezwał się "policjant" z drogówki na Pomorzu, który wyjaśnił staruszce, że jej syn miał wypadek i został zatrzymany do wyjaśnienia sprawy. Skłamał, że jej syn nie poniesie konsekwencji i tego samego dnia wróci do domu tylko wtedy, gdy ta zapłaci poręczenie majątkowe. Podczas rozmowy, nieświadoma zagrożenia kobieta przyznała, że ma w domu 12 tys. zł.
Kilkanaście minut pźóniej do drzwi seniorki zapukał fałszywy pracownik sądu, który miał odebrać pieniądze. Zgodnie z ustaleniami, "syn" 89-latki miał wrócić do domu o godz. 17. Gdy seniorka po tej godzinie zadzwoniła do syna, okazało się, że jest on w trasie i nic mu się nie stało. Wtedy staruszka zorientowała się, że padła ofiarą oszusta. Sprawa trafiła do barczewskiej policji.
Policjanci apelują o ostrożność podczas rozmów z nieznajomymi. Otrzymane informacje zawsze należy potwierdzić u rodziny. Pamiętajmy, że policjanci, wykonując swoje obowiązki, nigdy nie proszą o pieniądze.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz