Jak donosi Wirtualna Polska, Ewelina K. do sądu poszła w 2017 roku. Zauważyła bowiem w swojej umowie niedozwolone klauzule, m.in. indeksowania kredytu kursami franka szwajcarskiego, ustalonymi jednostronnie przez bank w tabeli kursów. Sprawa ciągnęła się do grudnia 2018 roku, gdy sąd pierwszej instancji uznał, że frankowiczka ma tylko częściową rację.
Według obliczeń, kobieta spłaciła równowartość 124,5 tys. zł. Natomiast, gdyby brać pod uwagę średni kurs franka NBP, powinna zapłacić 118,5 tys. zł. Sąd postanowił, że powódka otrzyma różnicę.
Od wyroku odwołały się obie strony. Sąd Okręgowy w Olsztynie 30 lipca rozstrzygnął, że to kobieta ma rację. Co więcej, może liczyć na o wiele większe pieniądze, ponieważ w opinii nowego biegłego frankowiczka powinna spłacić jedynie 81,9 tys. zł, czyli była zobowiązana jedynie do zapłaty udzielonej jej kwoty pożyczki w złotówkach, powiększonej o odsetki i koszty, bez niedozwolonej indeksacji.
– Różnica stanowiła w istocie dodatkowy, niczym nieuzasadniony zarobek banku, niebędący ekwiwalentem żadnej dodatkowej usługi – poinformowała w komunikacie rzecznik prasowa sądu Agnieszka Żegarska.
Wyrok jest prawomocny, dlatego 42,5 tys. zł nadpłaty Santander Bank Polska musi zwrócić kobiecie.
42,5 tys. zł nadpłaty Santander Bank Polska musi więc kobiecie zwrócić.
Komentarze (11)
Dodaj swój komentarz