GIS zmienił już sposób gromadzenia danych o przypadkach niezaszczepionych dzieci. Do tej pory skupiano się na kartach szczepień i odmowach. Teraz do bazy trafią jednak numery PESEL oraz adresy osób niezaszczepionych.
Zdaniem głównego inspektora sanitarnego, Pawła Grzesiowskiego, umożliwi to bezpośrednie dotarcie do rodziców i zachęcanie do szczepień. Dodaje także, że obecny system karania za brak obowiązkowych szczepień jest długotrwały i zbyt skomplikowany. GIS chce, by mandaty mogły być nakładane bezpośrednio przez sanepid.
Specjaliści uważają proponowane przez GIS zmiany za dobry kierunek.
- Nie jesteśmy tak dojrzałym społeczeństwem jak te skandynawskie, gdzie wystarczającą zachętą jest świadomość, że walka o powszechność szczepień służy wytworzeniu odporności środowiskowej - mówi prof. Marcin Czech, specjalista epidemiologii i były wiceminister zdrowia.
Najczęściej trafiającym do rodziców argumentem przekonującym o "niebezpieczeństwie" płynącym ze szczepionek jest badanie Andrew Wakefielda z 1998 roku. Wykazał w nim związek między stosowanymi u dzieci szczepionkami MMR a występowaniem u nich autyzmu i zapalenia jelit.
Prowadzone przez niezależnych naukowców badania nie mogły powtórzyć wyniku eksperymentu Wakefielda. Dziennikarskie śledztwo wykazało, że badania zostały sfałszowane, a ich autor otrzymał 435 tys. funtów od prawników działających na zlecenie rodziców domagających się odszkodowań od koncernów farmaceutycznych za szkody wywołane rzekomo przez szczepionki. W wyniku publikację Wakefielda wycofano, a on sam otrzymał zakaz wykonywania zawodu lekarza w Wielkiej Brytanii.
Badanie z 2014 roku, przeprowadzone na 1,2 mln dzieci wykazało brak jakiegokolwiek związku między szczepionkami na MMR a autyzmem.
Komentarze (29)
Dodaj swój komentarz