O sytuacji na początku lipca poinformował Super Express. Syn Iwony Arent, Michał A. miał pobić byłą partnerkę. Zarzuty w związku z artykułem 158 par. 1 kk., czyli "udział w bójce lub pobiciu z narażeniem na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia" postawiono dwóm osobom.
Kilka dni później do sieci wyciekło nagranie, na którym druga osoba z zarzutami - Magdalena T. - okłada ofiarę pięściami. Zza telefonu słychać męski głos, w wulgarny sposób zachęcający do dalszego ataku na kobietę. W związku z publikacją filmu posłanka wydała oświadczenie, w którym poinformowała o zawieszeniu działalności politycznej. Arent apelowała także o ''powstrzymanie się od używania dramatycznych zdarzeń w sporze politycznym''. Więcej w artykule Posłanka PiS, Iwona Arent zawiesza działalność polityczną. Do sieci wyciekło kontrowersyjne nagranie.
Mimo ogłoszenia zawieszenia działalności, posłanka była obecna na posiedzeniach Sejmu odbywających się w lipcu. Według ustaleń Faktu nie zrezygnowała także z przywilejów, jak 12,8 tys. zł uposażenia czy 4 tys. zł diety poselskiej. Dodatkowo Arent, jako szefowa komisji odpowiedzialności konstytucyjnej oraz członkini komisji ustawodawczej otrzymuje co miesiąc dodatki w wysokości ponad 3,8 tys. zł.
Od momentu wydania oświadczenia posłanka nie odbiera telefonów i nie udziela odpowiedzi na pytania. Zapytany o sprawę rzecznik dyscyplinarny w PiS, Karol Karski, odpowiedział, że to właśnie element zawieszenia działalności. Drugim ma być brak konferencji prasowych z jej udziałem.
- Zawieszenie działalności publicznej nie oznacza jednak zaprzestania wykonywania konstytucyjnych obowiązków, wynikających ze sprawowania mandatu - mówił w rozmowie z Faktem Karski. - Iwona Arent cały czas jest posłanką, uczestniczyła w głosowaniach i brała udział w posiedzeniach komisji sejmowych.
Do tej pory nie wiadomo, kto pełni obowiązki przewodniczącego olsztyńskiego okręgu Prawa i Sprawiedliwości. Bardzo prawdopodobnym jest jednak, że posłanka Arent nie znajdzie się na "biorącej" pozycji list PiS do wyborów. Jej miejsce zająć może jeden z trzech "spadochroniarzy", czyli niezwiązanych z regionem polityków coraz częściej odwiedzających Warmię i Mazury. Więcej w artykule Warszawski desant. "Spadochroniarze" na przód, regionalni działacze Prawa i Sprawiedliwości "w odstawkę"?.
Komentarze (54)
Dodaj swój komentarz