W minioną sobotę tłumy pojawiły się w niewielkiej parafii pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego w Łęgajnach (gmina Barczewo). Ksiądz w swoim przemówieniu odwoływał się do wieszcza Jana Kochanowskiego i jego poruszających trenów.
- Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim, Moja droga Orszulo, tym zniknieniem swoim! Pełno nas, a jakoby nikogo nie było: Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło. Tyś za wszytki mówiła, za wszytki śpiewała, Wszytkiś w domu kąciki zawżdy pobiegała - powiedział duchowny, cytując "Tren VIII", z którego emanuje ból po stracie córki.
- Natalka znała każdy kąt, każdy zakamarek, zabrakło jej... Była ufna wobec rodziny, wobec obcych - mówił już własnymi słowami ksiądz. - Przytulała się do ludzi i zwierząt. Kochała świat, Chrystusa. Zabrakło tego razem z nią - dodał.
Po mszy świętej żałobnicy odprowadzili Natusię na cmentarz komunalny w Dywitach. Wśród osób, które uczestniczyły w uroczystościach nie zabrakło dzieci, które wypuściły w powietrze niebieskie i różowe baloniki.
Niewielki grób niespełna 7-letniej dziewczynki utonął w kwiatach. Za serce chwytają zwłaszcza okoliczościowe wieńce od najbliższych. "Najukochańszej Córeczce - Mama" - czytamy na jednej ze wstążek.
Do tragicznej śmierci Natalki doszło w miniony wtorek (25 czerwca). Według ustaleń policji po godzinie 14:00 siedmiolatka goszcząca u swoich znajomych w miejscowości Bark (gmina Barczewo) została pogryziona przez psy z hodowli znajdującej się na ich posesji. Wszystkie zwierzęta zostały poddane oględzinom przy udziale Powiatowego Lekarza Weterynarii. 6 dogów niemieckich trafiło do miejscowych schronisk dla zwierząt, aby odbyć kwarantannę.
Prokuratura prowadzi postępowanie w kierunku art. 160 par. 2 i art. 155 kk, czyli narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Czytaj również:
Gmina Barczewo. 7-latka wypuściła psy i rozpętało się piekło. Śmierć na hodowli
Komentarze (11)
Dodaj swój komentarz