- Kiedy spotkaliśmy się z koalicją organizacji pozarządowych, skrzykniętą wokół idei rewitalizacji Koszar Dragonów, nie wiedziałem, iż społecznicy nie mają pojęcia o postępowaniu przetargowym na sprzedaż spalonych stajni oficerskich przy ulicy Gietkowskiej 10, zwłaszcza, że sprawa toczyła się już od ponad roku – pisze na swoim blogu Prezydent Olsztyna, Piotr Grzymowicz.
To komentarz do ubiegłotygodniowych informacji pojawiających się na stronach internetowych prowadzonych przez społeczników, którzy z oburzeniem przyjęli informację o sprzedaży części koszar. Społecznicy chcieli by całe koszary pozostały w rękach miasta, by w pełni kontrolować to, w jaki sposób zabytek zostanie wykorzystany. Jak twierdzą, teraz, kiedy miasto sprzeda obiekty przy ul. Gietkowskiej nie będzie żadnego realnego wpływu na to, co właściciel stworzy w tym miejscu.
Miasto tłumaczy, że sprzedaż spalonych stajni oficerskich to sposób na zdobycie pieniędzy na rewitalizację koszar Dragonów. Społecznicy proponowali, by koszary zmienić w kompleks kulturalno-biznesowy. Teraz kiedy część obiektów zostanie sprzedana, zastanawiają się jednak, czy ich pomysł ma jakiekolwiek szanse na realizację.
- Wystawienie stajni oficerskich na sprzedaż jest wynikiem wcześniejszych wydarzeń i decyzji. Po ich spaleniu miasto stanęło wobec konieczności ich odbudowy, która została skosztorysowana na ponad 6 mln złotych, i to jedynie do stanu sprzed pożaru. Do tej kwoty należałoby dorzucić kolejną, zapewne podobną, na wnętrza i ich wyposażenie, uporządkowanie otoczenia czy wyeksponowanie zabytku. W budżecie nie było takich pieniędzy i nie było też realnego pomysłu, co się tam powinno znaleźć, by nie trzeba było dopłacać do utrzymania zarówno obiektu, jak i prowadzonej tam działalności. Nie bez znaczenia był też fakt położenia stajni z dala od głównego kompleksu koszar. Pomysł na sprzedaż był zatem logiczny, bo de facto ratujący ten wartościowy zabytek. Trudno się bowiem spodziewać, że inwestor, który mozolnie i za duże pieniądze, pod nadzorem konserwatorskim, odbuduje zabytek, zrobi to po to, żeby był tam magazyn paszy czy hurtownia jajek. Jak wspomniałem, kluczowe decyzje o sprzedaży obiektu zapadły na długo przed naszym spotkaniem, bo we wrześniu 2012 roku, kiedy to wyraziłem zgodę Wydziałowi Geodezji i Gospodarki Nieruchomościami na sprzedaż stajni. Cały dalszy ciąg zdarzeń wynikał już tylko z procedur przetargowych. 5 czerwca 2013 roku, a więc jeszcze przed wystąpieniem społeczników z propozycją spotkania, na trzy tygodnie został wywieszony do publicznej wiadomości wykaz z podaniem zamiaru sprzedaży, a następnie ukazało się ogłoszenie w „Gazecie Prawnej”. Jak widać działania te były bez związku przyczynowego- skutkowo z naszym wrześniowym spotkaniem, chociaż z całą pewnością tego typu decyzje mogą i powinny być przedmiotem dyskusji. Rozstrzygnięcie przetargu nastąpi 11 października i, jak sądzę, potwierdzi nasz kierunek myślenia. Stajniami oficerskimi interesują się osoby z obszaru szeroko rozumianej kultury, w tym znakomici olsztyńscy architekci, doświadczeni w rewitalizacji zabytków i jednocześnie… członkowie jednego ze stowarzyszeń z koalicji. O obiekt pytają też artyści plastycy z kręgu pop-kultury i designu, z dużym doświadczeniem biznesowym. W kwestii stajni oficerskich trzymam kciuki za dobre rozstrzygnięcie, bo może być ono przyczółkiem do budowania nowego wizerunku Koszar Dragonów, tak by był to w przewidywalnym horyzoncie czasowym najatrakcyjniejszy kwartał miasta – wyjaśnia na swoim blogu Prezydent Olsztyna, Piotr Grzymowicz.
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz